Hoi An
36 godzin w wietnamskim autobusie

Autorka: Katarzyna Pąk
Wietnamczycy nie odczuwają takich potrzeb, jak poszanowanie integralności osobistej. Tłoczą sie nagminnie, pakują na kolana, popychając i stając niemal na moich palcach, podczas gdy obok jest miejsce....
fot: Katarzyna Pąk
Hoi An. 36 godzin w wietnamskim autobusie
Wymijanie osób nie jest ich specjalnością, obijanie się o siebie to normalka...
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Jesteśmy po 36 godzinach okropnej podroży przez pół  Wietnamu, opiszę jedynie pierwsze spostrzeżenia z drogi… Otóż w tutejszych środkach komunikacji my, czyli dwie białe kobiety, lokujemy się na trzeciej pozycji…

Na pierwszej są mnisi buddyjscy, druga zarezerwowana jest dla lokalnych buców, my jako trzecie, reszta za nami :) Dobre co? Cieszyć się czy płakać? Spostrzeżenia dotyczą zarówno łodzi, jak i tutejszego pick-upa, a’la autobus i autobusów a’la autobus.

O mnichach, bucach i całej reszcie

Jeżeli już, będąc wcześniej, zajęłyśmy sobie miejsce, byłyśmy przesuwane na rzecz mnichów, którzy – świadomi swoich praw – oczekiwali, iż będą usadzeni tam, gdzie im podpasuje. Dla mnichów przygotowywano krzesła, dla nas ławkę, reszta stała. My w trakcie przerw piłyśmy serwowaną przez gospodarzy wodę, podczas gdy mnich lemoniadę, reszta stała nieopodal. Lokalny buc (taki w sztruksowych spodniach i koszuli i krytych butach – żadnych perkalowych porciąt i wystającej luźno starej koszuli) cały czas gadał przez telefon (separując się od reszty), zmieniał swoje miejsce przenosząc się za mnichami. Mnich nie płacił za toaletę, my tak, ale już wszyscy płaciliśmy za bilety, podczas gdy spodziewałyśmy się,  że mnisi będą podróżować za darmo. Specjalne traktowanie mnichów bierze się z tradycji jałmużny i zasług duchowych względem osoby zakonnej, niż z szacunku dla nastolatka – głównie podróżowali chłopcy przebywający w buddyjskich szkołach. Nawet starsze kobiety, mimo protestów, lądowały na ławkach za nami.

O braku poszanowania integralności osobistej

Wietnamczycy nie odczuwają takich potrzeb, jak poszanowanie integralności osobistej. Tłoczą się nagminnie, pakują na kolana, popychając i stając niemal na moich palcach, podczas gdy obok jest miejsce. Wymijanie osób nie jest ich specjalnością, obijanie się o siebie to normalka, a stukanie palcem w nogę lub ramię, żeby zwrócić uwagę – na porządku dziennym.  

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij