Arequipa
Autobusem przez Peru

Autorka: Anna Kiełtyka
Gdy wreszcie dostajemy znak że autobus podjechał na stanowisko, okazuje się, że zamiast firmy, której zapłaciliśmy za bilet, jest inna, dwie klasy niższa. Przewoźnik u którego wykupiliśmy bilet za 20 soli sprzedał nas do innej, tańszej firmy...
Tagi:
fot: Anna Kiełtyka
Arequipa. Autobusem przez Peru
Arequipa to drugie co do wielkości miasto Peru i chyba najładniejsze miejsce jakie widziałam do tej pory w Ameryce Południowej. Położone na wysokości 2325 m n. p. m, wkomponowane w przepiękny górzysto-wulkaniczny krajobraz.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Żeby odnaleźć się w komunikacji autobusowej w Peru potrzeba niezłej uwagi i sprytu. W prawie każdym mieście znajdują się dwa dworce, północny i południowy. Należy wiec dokładnie wiedzieć, w jakim kierunku zamierzamy kontynuować podróż.

Na każdym dworcu jest się co najmniej kilkanaście stanowisk firm przewoźniczych ? nie ma czegoś takiego jak nasze PKS. Na poszczególnych stoiskach można obejrzeć zdjęcia autobusów, oczywiście ma to się nijak do prawdy, i dowiedzieć się o koszty podroży. Ceny się różnią, dlatego warto przyjść wcześniej i rozglądnąć się za najlepszą ofertą, można też próbować negocjacji.

Gdy już kupi się bilet, trzeba czekać. Bardzo często zdarza się, że przewoźnik po prostu musi uzbierać komplet pasażerów, dlatego punktualne odjazdy nie zdarzają się nigdy. Gdy wreszcie dostajemy znak że autobus podjechał na stanowisko, okazuje się, że zamiast firmy, której zapłaciliśmy za bilet, jest inna, dwie klasy niższa. Czyli historia kończy się jak zwykle, oszustwem. Przewoźnik u którego wykupiliśmy bilet za 20 soli sprzedał nas do innej, tańszej firmy, gdzie bilet kosztuje 6 soli. Reklamacja też nie istnieje, bo nagle okazuje się na stoisku jest przerwa i wszyscy poszli na śniadanie/obiad/kolację.

Taka sytuacja zdarzyła mi się podczas mojego pierwszego dnia w Peru. W miasteczku Puno wraz z Jarem, polskim fotografem, daliśmy się podejść jak dzieci. Jedziemy teraz do Arequipa. Autobus to ruina, a do tego zatrzymuje się na każdej stacji, zabierając po drodze ludzi, przeważnie jadących na targ wraz z całym towarem. Na każdym postoju jedno z nas musi też wysiadać, by dopilnować, żeby przy okazji nikt nie przywłaszczył sobie naszych plecaków. W takich warunkach podroż, zamiast planowanych czterech, trwa osiem godzin. Do Arequipa dojeżdżamy późnym wieczorem. Wybierając taksówkę trzeba być równie uważnym i sprytnym, jak przy autobusie. Sprawdzamy dokładnie licencję i zdjęcie kierowcy. Parę dni wcześniej doszło do serii porwań turystów przez taksówkarzy, trzeba więc zachować szczególną ostrożność. Zatrzymujemy się niedaleko starego miasta, hotel jest obskurny ale kosztuje 6 soli i ma własną łazienkę, standardowo bez cieplej wody.

Arequipa to drugie co do wielkości miasto Peru i chyba najładniejsze miejsce jakie widziałam do tej pory w Ameryce Południowej. Położone na wysokości 2325 m n. p. m, wkomponowane w przepiękny górzysto-wulkaniczny krajobraz. To właśnie dzięki pobliskiemu wulkanowi El Misti, Arequipa nazywana jest ?białym miastem?. Wulkaniczne, białe skały posłużyły do wybudowania większości tutejszych budynków nadając temu miejscu niezwykły charakter. Niestety, bliskie sąsiedztwo wulkanu przysporzyło Arequipie też wielu klęsk. Ze względu na dużą aktywność sejsmiczną, miasto było kilkakrotnie niszczone przez kolejne trzęsienia ziemi.

Centrum Arequipy to przepiękna Plaza de Armas, z fontanną i drzewami palmowymi przypomina trochę oazę w samym środku wielkiego miasta. Wokół placu znajdują się doskonale zachowane kolonialne budynki z imponującą katedrą i potężnym kościołem Jezuitów Santa Catalina na czele. Od Plaza de Armes rozchodzi się sieć równoległych uliczek, tworząc swoistą szachownicę, w której niezwykle łatwo stracić orientacje. Arequipa to idealne miejsce na spacery, doskonale zachowana kolonialna zabudowa, urokliwe uliczki i rewelacyjny klimat (nie jest tutaj ani za zimno, ani za gorąco) zachęcają do pieszego zwiedzania miasta. Niestety podobnie jak w reszcie kraju, należy tu zachować szczególną uwagę. Miasto słynie z kieszonkowców i drobnych złodziei.

Jedną z największych tutejszych atrakcji jest oddalony o 100 kilometrów kanion Colca. Wybieram się tam po paru leniwie spędzonych dniach w mieście, ze zorganizowaną wycieczką, co niestety nie jest dobrym pomysłem. Większość czasu spędzamy bowiem w autobusie albo na straganach z pamiątkami.

Po powrocie do miasta pędzę na dworzec. Przede mną nocna, dwunastogodzinna podróż do Cuzco. Tym razem byłam jednak o wiele bardziej ostrożna i zamiast na 14, oszukano mnie ?tylko? na 3 sole.

Poczytaj więcej o okolicy:

 

Komentarze zamknięte.

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij