Poznań
Budy, czyli bractwo śledzia

Przypuszcza się, że pierwsze drewniane "sklepy", cuchnące łojem, tłuszczem i starymi rybami powstały na początku XV wieku. Zostały niemal natychmiast nazwane przez zamieszkujących Poznań Niemców Schmuddelbuden – budami flejtuchów.
fot: Rafał Jankowiak
Poznań. Budy, czyli bractwo śledzia
Gdyby budnicy sprzedawali swoje wyroby do dziś, bractwu stuknęłoby niebawem 600 lat – cech powstał w 1418r, a mieścił się w jednym z domków ? pod jakże dobrym numerem: Stary Rynek 17. Do dziś o tym fakcie przypomina herb bractwa ? trzy palmy i śledź.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Domki budnicze, czy też domki budników. Ładne, kolorowe, urokliwe. Dziś stanowią świetne tło dla nieco mniej kolorowego ratusza. W podcieniach domków dzieciaki kupują pamiątki, starsi siedzą przy kawie czy też wybierają akwarele. Ale nie zawsze było tak ładnie i tak romantycznie…

Wiadomo, iż poznańskie sukiennice, sąsiadujące od tyłu z domkami, powstały jeszcze w XIII wieku. Kiedy postawiono pierwsze budy – nie wie dokładnie nikt. Przypuszcza się, że pierwsze drewniane „sklepy”, cuchnące łojem, tłuszczem i starymi rybami powstały na początku XV wieku. Zostały niemal natychmiast nazwane przez zamieszkujących Poznań Niemców Schmuddelbuden – budami flejtuchów. Dopiero wiek później ówczesny wojewoda Stanisław Górka wydał zgodę na postawienie pierwszej budy murowanej. Sukcesywnie do pierwszego domku dołączały kolejne. Na dole każdy z nich posiadał kram, wzniesiony częściowo już z cegieł, ale obudowany nadal deskami. Na górze natomiast mieściły się – już całkowicie murowane – mieszkania kupców.

Skąd w ogóle nazwa „domki budnicze”? Otóż wszystko wzięło swój początek od właśnie „bud” – stąd zarówno nazwa budynków, jak i bractwa kupieckiego. Było bowiem w dawnym Poznaniu tak, iż każdy rzemieślnik czy kupiec musiał do jakowejś gildii, bractwa czy cechu należeć. Mimo, iż budnicy byli kupcami jak wszyscy inni, nie mieli prawa należeć do ogólnopoznańskiego cechu kupieckiego; mieli natomiast własne bractwo. Gdyby budnicy sprzedawali swoje wyroby do dziś, bractwu stuknęłoby niebawem 600 lat – cech powstał w 1418r, a mieścił się w jednym z domków – pod jakże dobrym numerem: Stary Rynek 17. Do dziś o tym fakcie przypomina herb bractwa – trzy palmy i śledź. Natomiast na narożnej kolumnie w podcieniach domków zachował się drugi ślad – dwie ryby. Bo to właśnie śledzie były podstawowym towarem, w jaki Poznaniacy zaopatrywali się u budników. Ale kupowano u nich również inne ryby, mięso, bardzo cenną podówczas sól (kto w XV wieku miał lodówkę?) oraz tzw. artykuły pokutne: świece, sznury, powrozy czy pochodnie.

W ciągu stuleci domki były wielokrotnie przebudowywane, ale w trakcie odbudowy po II wojnie światowej odzyskały renesansowy blask i dziś zdobią Stary Rynek dokładnie w kształcie z połowy XVI stulecia.

Podziwiając domki warto zwrócić uwagę na jeden detal – część z nich posiada na każdym piętrze po dwa okna, inne po jednym. Otóż: w dawnych wiekach istniał przepis, który uzależniał kwotę płaconego podatku od… liczby okien właśnie! Zatem biedniejsi kupcy budowali domy węższe, bogatsi – dwurzędowe, z parą okien na każdym piętrze. Może warto o tym przypomnieć rządzącym, którzy planują wprowadzenie podatku katastralnego…

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij