Valga i Valka mają też polską historyczną nazwę – Wałk. Nic dziwnego, skoro prawa miejskie otrzymało od polskiego króla – Stefana Batorego w 1584 r. Przypomina o tym stosowna tablica, odsłonięta w 2002 r. po estońskiej stronie.
Sadzę, że dla wielu Czytelników zaskoczeniem będzie informacja, że to w Rydze, tak odległej od ówczesnych europejskich centrów secesji, jakimi były Paryż, Londyn, Barcelona, Berlin, Monachium i Wiedeń, zachowało się prawdopodobnie najwięcej w Europie architektury secesyjnej. I to jakiej klasy!
Zamek jest jedną z atrakcji turystycznych tej części Łotwy. Droga do niego prowadzi obok najstarszego drewnianego kościółka w kraju. Niedaleko, wśród starych lip, znajduje się Grób Mai nazywanej Różą z Turaidy...
Są tu ruiny dawnego gotyckiego zamku Zakonu Kawalerów Mieczowych i siedziby ich Wielkiego Mistrza, później zaś polskich starostów. W średniowieczu była to druga pod względem wielkości i znaczenia forteca w Inflantach.
Po Unii Lubelskiej 1569 r. i powstaniu Rzeczypospolitej Obojga Narodów miasto – szczegóły pomijam – na kilkadziesiąt lat stało się stolicą województwa wendeńskiego. Obecnie jest w granicach Łotwy.
W czasach, gdy do Rzeczypospolitej należało także województwo inflanckie, Siguldę (Zygwold) otrzymał, wraz ze starostwem znany awanturnik i warchoł Stanisław Stadnicki nazywany Diabłem Łańcuckim. Był to jednak tylko epizod w dziejach miasta.
Na rubieżach cesarstwa powstała wspaniała rezydencja porównywana z podparyskim Wersalem królów Francji. A wkrótce po ukończeniu jej budowy w roku 1767 gościła w nim caryca Katarzyna II.
Obecną łotewską nazwę miasta, oznaczającą twierdzę na wyspie, otrzymało ono zresztą dopiero w 1917 roku od pobliskiego zamku. Przez ponad 7 wieków miejscowość ta nazywała się bowiem po niemiecku – były to przecież Inflanty – Kirchholm.
Pierwsza latarnia morska w tym miejscu powstała w 1884 roku. Obecna, zbudowana w 1955 roku, ma 62 m wysokości i jest najwyższą latarnią w krajach bałtyckich. Wyższa od niej jest nasza, w Świnoujściu.
Tutejszy klif jest żywy (aktywny). Morze podmywa falezę nieustająco, a naukowcy szacują, że Łotwa traci co roku 4-5 hektarów ze swojego niewielkiego przecież terytorium. W ostatnich niespokojnych klimatycznie latach erozja Łotewskiego wybrzeża się wzmaga.