Polana Chochołowska
Gdy był tu papież Jan Paweł II…
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
W schronisku też były nietypowe przygotowania. Wszystkim pracownikom kazano wejść do jednej izby, a witać gości miała tylko Janina Pawłowska ? gospodyni schroniska. Nie wiedziała ona, że będzie tu Lech Wałęsa.
Janina Pawłowska czekała przed schroniskiem ubrana w czerwony sweter i trzymająca na drewnianym talerzu oscypek i gałązkę limby. W holu czekał już Lech Wałęsa. Spotkanie miało się odbyć w specjalnym pokoju, ale przewidując założone podsłuchy, goście zdecydowali się na rozmowę na holu. Nie podobało się to ochronie. Stwierdzono nawet , że to jest brak szacunku dla? Wałęsy.
Tuż przed dojazdem samochodu papieskiego poinformowano Wojciecha Gala, że odwiedzi go w bacówce papież. Zapanowała panika. Po rozmowie z Wałęsą, papież włożył turystyczne buty i ruszył do Doliny Jarząbczej. Przechodził obok szałasu Galów. Górale od rana wystrojeni w piękne, nowe portki czekali na gościa. Jednak z wrażenia ?mowę im odjęło?? Papież zajrzał tu w drodze powrotnej, a wtedy już mowę odzyskali. Papież wspomniał jak to lata temu Wojciech naprawiał mu but.
Górale poczęstowali gości żętycą i oscypkami. Wszyscy się zajadali, a papieżowi nie pozwolono. Spakowali mu więc paczuszkę do Watykanu. Wśród górali było kilku przebranych ubeków. Papież, znany z poczucia humoru, zapytał czy mają tu nowych juhasów? Wojciech Gal poważnie odpowiedział, że to tacy jednodniowi juhasi?
Wracając do schroniska papieski orszak usłyszał głosy pracowników ?uwięzionych? na górnych piętrach. W końcu wypuszczono ich na dół. Papież chwilę z nimi porozmawiał, głaskał dzieci po głowach, jedno z nich, wbrew zakazowi, wziął na ręce. To tu powiedział po raz pierwszy słowa, które często później słyszeliśmy ? Pilnujcie mi tych szlaków.
W wędrówce do Doliny Jarząbczej towarzyszyło mu wiele osób. Najwięcej było oficerów BOR-u, grupa ?ratowników GOPR? ale Adam Marasek nie rozpoznał żadnego ze swoich? Na polanie odbył się prawdziwy piknik? kanapki, owoce. Zabrakło jednak chociażby malutkiego nożyka. Szef ochrony wszedł w krzaki i przyniósł? olbrzymi komandoski nóż. Tak to było z tym papieskim odpoczynkiem w Tatrach. Ojciec Święty obiecał jeszcze kiedyś odwiedzić dolinę, ale to już się nie udało.
Wojsko schodziło z gór przez trzy dni. Jak dowiedziała się Janina Pawłowska, były to dwie dywizje, oddział rakietowy, służby specjalne, BOR i kobiecy oddział antyterrorystyczny.
Przygotowując ten artykuł posiłkowałam się tekstem opublikowanym w ?Kulisach? (dodatek do ?Życia Warszawy?) nr 26, z czerwca 2003 r.
Elu posyłam ciekawostkę, na pamiątkę.
na pamiątkę
Byłem świadkiem tych zdarzeń w tym czasie byłem szefem kuchni w Chochołowskiej.pozdrawiam wszystkich którzy wtedy byli ze mną.