Hue
Grobowce cesarzy i śpiewy dla kolektywu
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Zwiedzałyśmy grobowce tutejszej dynastii Nguyen – na motorach. Interesują mnie czasami rożne rody, a że jesteśmy w tutejszym Krakowie, czyli w Hue – tym bardziej.
Te grobowce to pałace które zamieniano w mauzolea po śmierci władców. Mam książeczkę o życiu na dworze, wiec będę wiedziała jak sobie radził cesarz – ostatni z wystawnych (w XIX w.) ze 102 żonami i niezliczoną ilością konkubin. Mierzył 152 cm wzrostu i nie dochował się własnych dzieci. Żył prawie 90 lat! Biedaczki zamknięte w zakazanym mieście, prócz eunuchów nikogo przez całe życie nie widywały… Pokazano nam też pałac cesarski, a raczej willę, gdzie przebywała rodzina ostatniego króla (miał już jedną żonę, Francuzi wychowali mu katolicką Wietnamkę), który abdykował w 1945 roku.
Idziemy dzisiaj jeszcze na śpiewy ludowo-tutejsze. To już będzie chyba trzeci nasz występ, jeden z wyboru, pozostałe przypadkiem lub na prośbę. Widać nawet w tańcu i muzyce wyraźne wpływy chińskie. Nie ma zmysłowych aspar rodem z Kadżuraho, a trochę zmodyfikowanych w Kambodży. W Laosie wyglądało to nawet bardziej ubogo, własnych tańców się nie dochowali – przedstawiali Ramajanę. Jedna jeszcze sprawa: wiem dlaczego aspary miały tak śmiało odsłonięte biusty. One im w tańcu nie podskakiwały, bo one po prostu płynęły powolnym krokiem, a nie kręciły się jak Arabki.
Dodaj komentarz