Indie
Jak przetrwać egzotyczne zakupy

Targi to nie tylko tutejszy rytuał, ale i konieczność. Sprzedawcy, zwłaszcza uliczni handlarze, zaczynają bowiem od niebotycznego w tutejszej skali pułapu cen, aby zejść, gdy dochodzi do transakcji, nawet do jednej piątej żądanej kwoty.
fot: Cezary Rudziński
Indie. Jak przetrwać egzotyczne zakupy
Najbardziej gorączkowo robi się w chwili, gdy turyści po zwiedzeniu pałacu, świątyni bądź innego obiektu wsiadają do autokaru, a jego silnik zaczyna pracować. Handlarze wiedzą, że szansa zarobienia paru rupii czy paisa ? tutejszych ?groszy? może odjechać bezpowrotnie.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Wystarczy, że autokar z cudzoziemcami zatrzyma się przed jakimś obiektem, a natychmiast otacza go tłum sprzedawców.

Jeden przez drugiego wtykają turystom do rąk pamiątki: naszyjniki i inne ozdoby, figurki bogów, rzeźbione w kamieniu słonie, albumiki z pocztówkami zwiedzanych miejsc. Opędzić się od nich trudno. Są nachalni, ceny szybko opuszczają, byle tylko sprzedać towar.

Nie potrafiła ukryć zaskoczenia stara z wyglądu, bo mogła nie mieć jeszcze 40 lat, kobieta w barwnym sari, gdy podała mi wyplataną z twardej słomy, z suchymi ziarnami w środku dużą grzechotkę czy raczej instrument muzyczny, ze słowami: pamiątka z Indii, tylko 10 rupii. Zapłaciłem bez targów, bo to tylko 60 polskich groszy, co spowodowało jej zdumienie. Bo targi, to nie tylko tutejszy rytuał, ale i konieczność. Sprzedawcy, zwłaszcza uliczni handlarze, zaczynają bowiem od niebotycznego w tutejszej skali pułapu cen, aby zejść, gdy dochodzi do transakcji, nawet do jednej piątej żądanej kwoty.

Zróżnicowanie cen, w zależności od miasta i miejsca, bywa ogromne. Po niewczasie zorientowałem się np., że bransolety, naszyjniki i inne ozdoby oferowane w ogromny asortymencie pod Czerwonym Fortem w Delhi, tam są najtańsze. Ale od niego zaczynałem zwiedzanie, a na ponowny przyjazd przy stołecznych odległościach nie było już czasu. Zakupy od ulicznych sprzedawców, z reguły najtańszych, co nie znaczy, że bezwartościowych pamiątek, mają w sobie coś z hazardu. O ile ma się odpowiednią odporność, ale ona nie jest, niestety, niewyczerpana.

Najbardziej gorączkowo robi się w chwili, gdy turyści po zwiedzeniu pałacu, świątyni bądź innego obiektu wsiadają do autokaru, a jego silnik zaczyna pracować. Handlarze wiedzą, że szansa zarobienia paru rupii czy paisa ? tutejszych ?groszy? może odjechać bezpowrotnie. Wówczas można kupić najtaniej. Zwłaszcza, gdy transakcją zainteresowany jest przede wszystkim sprzedający. Handel uliczny, to nie tylko pamiątki  podsuwane turystom pod nos, ale także np. w Delhi całe ulice ? ciągi handlowe, pełne straganów z tkaninami, ręcznikami, koszulami, skarpetkami, wyrobami skórzanymi itp.

Szczególne miejsce na handlowej mapie indyjskiej stolicy zajmuje tak zwany bazar tybetański. Wzdłuż muru jednej z bocznych uliczek handlowego centrum, na długości kilkuset metrów, codziennie rozkładane są towary przywożone z Tybetu lub produkowane przez Tybetańczyków w Nepalu. Wybór jest ogromny: narzuty, kilimy serwety, stroje, mienią się tęczą barw, różnorodnością wzorów, ozdób.

Gdy klient bywa ?oporny?, jak w moim przypadku, handlarka powierza swoje dobro sąsiadce i idzie za nim z towarem, na który zwrócił uwagę. Aż do momentu, w którym osiąga najczęściej cel. Tyle, że za znacznie niższą kwotę. Nie brak w indyjskiej stolicy dużych kompleksów handlowych, jak i luksusowych sklepów. Ale one mniej interesują prawdziwych turystów. W niektórych sklepach, głównie oferujących artykuły spożywcze, ale również przemysłowych, są tabliczki: ?Price fixe? – ceny sztywne. Tam nie ma targowania się.

Czytaj dalej - strony: 1 2 3

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 2 czerwca 2011; Aktualizacja 7 czerwca 2020;
 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij