Santiago de Chile
Jeśli ryba, to tylko na targu

Autorka: Katarzyna Pąk
Na targ w Santiago de Chile ściągają tłumnie białe kołnierzyki z okolicznego down town, by z kolegami podzielić się przyjemnością jedzenia. Kraje umiejące wykorzystać dary morza cenią sobie dobrą kuchnię.
fot: Katarzyna Pąk
Santiago de Chile. Jeśli ryba, to tylko na targu
Najlepiej rozejrzeć się, co jędzą sąsiedzi i wskazać palcem na pożądana potrawę przy sąsiednim stoliku... Latynosi na całym świecie są bardzo wyrozumiali i chętnie opowiedzą, czy to, co jędzą jest ?pica mucho?, czyli ostre, czy też absolutnie ?no pica nada?.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Na targ rybny w Santiago de Chile najlepiej przybyć przed porą lunchu. Ważne, by jeszcze zobaczyć pełną feerię sprzedaży ryb, a jednocześnie doczekać południa, gdy zaczynają działać restauracje.

Godzina wystarczy na doznania estetycznie i obserwacyjne. Samo targowanie się nie jest specjalnością rybnego targu. Negocjacje są krótkie i zdawkowe. W porze południowego posiłku targ zaczyna zamierać. Sprzedawcy ściągają lód, składają ryby, zmywają podłogę.

Czas na posiłek. Na targ w Santiago de Chile ściągają tłumnie białe kołnierzyki z okolicznego down town, by z kolegami podzielić się przyjemnością jedzenia. Kraje umiejące wykorzystać dary morza cenią sobie dobrą kuchnię. Doświadczenie uczy, że kraje basenu śródziemnomorskiego i latynoskie oferują najwykwintniejsze doznania rybno-kulinarne europejskiemu oku i podniebieniu. Nikt tu o przetworach rybnych nie słyszał. Serwowanie marnowanych czy fermentowanych śledzi byłoby profanacją tamtejszej sztuki kulinarnej. Świeżość to podstawa i zaleta tej kuchni. Dlatego najlepiej jadać bezpośrednio na targu.

Targi rybne i związane z nimi restauracje prowadzone są przez profesjonalistów. Menu zazwyczaj stałe, ale dla turysty spoza kręgu wtajemniczonych ? dość niezrozumiałe. Nazwa podobnej potrawy zamówionej na targu La Bocadilla w Barcelonie może brzmieć zupełnie inaczej w Santiago de Chile. Nazwy owoców morza czy potraw, poddają się wpływom lokalnych odmian językowych. Ciekawe, że najczęściej odmienne nazwy w tym samym języku, dotyczą właśnie kuchni.

Najlepiej rozejrzeć się, co jędzą sąsiedzi i wskazać palcem na pożądana potrawę przy sąsiednim stoliku… Latynosi na całym świecie są bardzo wyrozumiali i chętnie opowiedzą, czy to, co jędzą jest ?pica mucho?, czyli ostre, czy też absolutnie ?no pica nada?. Na wszelki wypadek warto zamówić więcej cytryny lub limonek, które niwelują nadmiar ostrych przypraw. Najzdrowsze są potrawy przygotowane na rozgrzanym blacie  a la plancha?, w sosie własnym.

Warto wiedzieć

Targ rybny w Santiago de Chile ? Mercado Central ? powstał w 1872 roku. Restauracje rybne znajdują się w części centralnej bazaru, pod kopułą. Monopol wiedzie ?Donde Augusto?. Polecane są wszystkie restauracje. Radzę  zawsze wybierać te, które są najliczniej obsiadane przez autochtonów. To najlepsza i najbezpieczniejsza dla świeżości potraw wskazówka.

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij