Turów
Kamienne krzyże przypłynęły rzeką

Trafiłem tam na niedzielne, przedpołudniowe nabożeństwo. Świątynia była wypełniona niemal po brzegi. Dwaj popi w złocistych szatach liturgicznych odprawiali mszę, a po nich udzielali wiernym sakramentów i błogosławieństw..
fot: Cezary Rudziński
Turów. Kamienne krzyże przypłynęły rzeką
Kamienne, wyciosane w XII w., wysokie na około dwa metry i o blisko metrowej rozpiętości ramion. Stały niegdyś w mieście i jego okolicach. Ich pochodzenie osnute jest legendą...
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Współczesny nam Turów (?????), miasto typu wiejskiego, z nielicznymi wyjątkami murowanych najnowszych budynków, z parterowymi drewnianymi domkami zbudowanymi według starych wzorów, jest faktycznie wielkim skansenem o niezwykłym kolorycie.

Z dawnej, sławnej przeszłości, zachowało się bowiem niewiele. Głównym magnesem przyciągającym wiernych i turystów jest cerkiew p.w. Wszystkich Świętych (Wsieswiatskaja), zbudowana w 1810 r. jako kaplica cmentarna. I dlatego zapewne, ze względu na odległość od innych budynków, ocalała w pożarze w 1834 roku. Drewniana, pomalowana na niebiesko, z babińcem i dobudowaną na początku XX w. wieżą ? dzwonnicą, z zewnątrz nie odróżnia się od przeciętnych, mało ciekawych wiejskich cerkiewek. Wewnątrz ma jednak bogato rzeźbiony ikonostas z XVIII-wiecznymi ikonami, z których najcenniejszy jest tryptyk przedstawiający Matkę Boską z Dzieciątkiem w środku oraz św. Natalię i Archanioła Rafaela po jej bokach. Również ściany pokryte są licznymi ikonami, krzyżami i dziełami sztuki sakralnej. No i stojące pod ścianami sławne, otoczone kultem jako cudowne, Krzyże Turowskie.

Kamienne, wyciosane w XII w., wysokie na około dwa metry i o blisko metrowej rozpiętości ramion. Stały niegdyś w mieście i jego okolicach. Ich pochodzenie osnute jest legendą powtarzaną zarówno przez jednego z popów w cerkwi, jak i diakona w odległej o kilkaset metrów kaplicy cmentarnej na wzgórku nad Prypecią, gdzie są także dwa, mniejsze kamienne krzyże, w tym jeden jak gdyby wyrastający z ziemi. I ? jak zapewniani są wierni oraz turyści ? rzeczywiście powiększającymi się w miarę upływu czasu. Krzyże te miały według starej legendy przypłynąć z Kijowa przed wiekami? pod prąd wodami Dniepru i Prypeci, aby chronić mieszkańców Turowa przed chorobami.  No cóż, wiara ma to do siebie, że może całkowicie ignorować nie tylko prawa fizyki. Dodam, że jeden z tych krzyży, a także dobrze zachowany, wielki kamienny sarkofag z XII w. z Turowa, eksponowane są obecnie z Muzeum Polesia Białoruskiego w Pińsku.

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij