Madryt
Koszulka Ronaldo, korki Maradony
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Z metra (linia nr 10) wysiadłem na stacji Santiago Bernabeu i za strzałkami znalazłem się pod potężną budowlą. Jest ogromna, choć trochę jakby wduszona między miejską zabudowę; brak jej tej perspektywy parkingów i błoni, którymi otoczono większość znanych mi stadionów. Znalazłem wejście nr 7 – tu znajduje się kasa dla zwiedzających.
Z korony na trybuny i murawę
Pierwsze kroki kierujemy na koronę stadionu – tak prowadzi trasa zwiedzania. Stadion jest ogromny, może się w nim pomieścić 81 tys. ludzi. To mniej niż w dawnych latach, bo ze względów bezpieczeństwa są już tylko miejsca siedzące – jak wszędzie plastikowe krzesełka. Jest ich mrowie. Próbowałem sobie wyobrazić, jak mogą wyglądać trybuny pełne publiczności. Jeszcze trudniej było wyobrazić sobie, jak 12 grudnia 2004 w ciągu 10 minut ewakuowano wszystkich kibiców. Stało się to z powodu alarmu bombowego podczas meczu Realu Madryt z Realem Sociedad. Alarm był fałszywy.
Murawa z góry mieni się kolorami: jest dość ponury dzień więc trawa, zamiast słońcem, podświetlana jest lampami. Z góry świecące maszyny wyglądają jak żółte żuczki.
Trampki Maradony
Z trybun idziemy do muzeum. Zgromadzono w nim przede wszystkim trofea: puchary i repliki pucharów zdobytych przez Królewskich. Jest też historyczny sprzęt: piłki skórzane sprzed stu lat, klubowe spodenki i koszulki, rękawice bramkarzy, buty znanych zawodników. Nie wszystkie nazwiska rozpoznaję w pamięci, to nie moja bajka. Zwracam uwagę na korki Diego Maradony, bo jego pamiętam z dawnych lat.
Od gablot przechodzimy do multimedialnych ekspozycji. Tu można obejrzeć fragmenty najciekawszych meczów, najpiękniejsze bramki, akcje najsłynniejszych zawodników. Albo przykładając ucho do mosiężnej tuby poczuć atmosferę stadionu, posłuchać emocjonalnych okrzyków komentatora. Wreszcie znaleźć się niemal w oku cyklonu, gdzie na wielkich ekranach leci mecz, a przestrzenny dźwięk atakuje ze wszystkich stron.
Tu siadywał Cristiano Ronaldo
Wreszcie docieramy do zaplecza socjalnego i medialnego. Z sali konferencyjnej, w której trenerzy i zawodnicy przed i po meczu odpowiadają na pytania dziennikarzy przechodzimy do szatni, pryszniców, pokoju odnowy. Można usiąść pod szafką największej z gwiazd. Gdy zwiedzałem stadion, absolutnie wszystko kręciło się wokół Cristiano Ronaldo; teraz chyba Real nie ma w składzie aż takiej legendy?
Na koniec tunelem dla zawodników wychodzimy na poziom murawy i ławki rezerwowych; da się podejść prawie do linii boiska. Spacer wieńczy wizyta w klubowym sklepie. Jest ogromny. Tu można sobie zrobić zdjęcie, do którego w mig wmontowywany był Cristiano Ronaldo, a teraz – no właśnie – kto?
Warto wiedzieć
Planowana przebudowa ma nie zakłócić ani kalendarza meczów, ani możliwości zwiedzania. Zaś muzeum po remoncie ma być jeszcze bardziej naj-.
Poczytaj więcej o okolicy:
Zajrzyj na te strony:
- cennik i godziny zwiedzania
- także o stadionie Realu w naszym portalu
- o stadionie Barcelony też już pisaliśmy
To muzeum jest niezwykłym wykwitem naszej popkultury. Ronaldo prawa noga, Ronaldo lewa noga… Też byłem w czasach Ronaldo. A w hotelu w którym mieszkałem (tani był) jedyna stacja jaka działa w telewizorze to TV Real Madryt. Obłęd.