Flims-Laax-Falera
Kulinarne szlaki u podnóża Alp

Autorka: Anna Ochremiak
Idea polega na tym, że przemieszczamy się od punktu do punktu pieszo lub na rowerze, przystanki mamy w wyznaczonych, położonych „w terenie” knajpkach. Konsumujemy określone w menu naszej trasy dania i – wędrujemy dalej.
fot: Anna Ochremiak
Flims-Laax-Falera. Kulinarne szlaki u podnóża Alp
To będzie danie główne. Do wyboru mamy cielęcinę lub baraninę z grilla. Obie doskonałe.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Poznawanie świata od strony kuchni nigdy nie było dla mnie celem samym w sobie. Ale jeśli zażywanie atrakcji kulinarnych można połączyć z zażywaniem ruchu i poznawaniem niezwykłych okoliczności przyrody, to czemuż by nie?

Między trzema miejscowościami składającymi się na ośrodek wypoczynkowy w szwajcarskiej Gryzonii – Flims, Laax i Falera – poprowadzono dwie trasy kulinarne. Idea polega na tym, że przemieszczamy się od punktu do punktu pieszo lub na rowerze, przystanki mamy w wyznaczonych, położonych „w terenie” knajpkach. Konsumujemy określone w menu naszej trasy dania i – wędrujemy dalej.

Las i woda

Krótsza trasa nosi nazwę Wald und Wasser, czyli las i woda. Wiedzie rzeczywiście terenami zalesionymi, po drodze ogląda się śródleśne jeziora i przepiękny widok na przełom Renu, gdzieś daleko, na dnie doliny. Dystans wynosi około 12 kilometrów, czas potrzebny na wędrówkę to średnio 3,5 godziny, razem z posiadywaniem przy kulinarnych atrakcjach – 6-7 godzin. Wycieczkę tę można odbyć na rowerze. Do zjedzenia są: na przystawkę biała kiełbasa lub sałatka z serem i małe piwo, na obiad – domowe ravioli (gryzońskie są znacznie lepsze niż włoskie), na deser – ciasto domowej roboty z owocami lub lody. Start we Flims Waldhaus.

Góry i widoki

Miałam przyjemność przespacerować się dłuższą trasą kulinarną, która nosi nazwę Berg und Sicht, co zapowiada góry i widoki. Nazwa – niestety – nie sprawdziła się kompletnie. Nie było widoków, bo świat spowity był we mgle. Zatem gór też nie było widać. Pozostało więc oddawać się przyjemnościom kulinarnym. Przy czym do pokonania nadal było 15 kilometrów, 500 metrów różnicy poziomów i… pięć dań w pięciu knajpach… Wyzwanie.

Starter, Entrée, czyli na dobry początek…

Falera. Tu zaczynamy w barze  hotelu La Siala. Do wyboru Prosecco Cocktail, albo Energy Drink. Wybieramy prosecco – to lekkie wino musujące dobawione jakimś soczkiem. Alkoholu w nim niewiele, ruszamy w mgłę…

Przystawka nr 1

Laax. W położonej kilkanaście minut drogi nad Laax-Murschetg (tu jest opisywany przeze mnie Rockresort), a godzinę marszu od Falery restauracji, umiejscowionej przy górnej stacji gondolki, zatrzymujemy się po raz pierwszy. Tu w rozpisce mamy do wyboru: sałatkę z pomidorów i mozzarelli lub melona z dojrzewającą szynką. Wybieram propozycję numer dwa i nie żałuję. Doskonałe. Zresztą knajpka warta polecenia, bo kilka dni wcześniej jadłam tu capuns, lokalną specjalność przypominającą nasze gołąbki, tylko że farsz nie jest zawinięty w liście kapusty, lecz… buraków. Bardzo dobre.

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij