Dzukijski Park Narodowy
Las bez końca, jezioro zbnakrutowało
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Park narodowy, pośrodku duże jezioro. Tak to wygląda na naszej mapie. Idealne miejsce na biwak. Jedziemy tam.
Jest wieczór, zanocujemy na jakimś przyjemnym polu namiotowym nad wodą, a następnego dnia w informacji turystycznej zdobędziemy więcej wiedzy na temat parkowych atrakcji. Polskie przewodniki nader skąpo wypowiadają się na temat nieprzebytego lasu na południowo wschodnim krańcu Litwy, tuż przy białoruskiej granicy.
Zjeżdżamy z drogi głównej. Tu powinno być nasze jezioro. Tylko krzaki. Dostrzegamy tablicę informacyjną, zarośnięty chwastem parking, wspomnienie po tandetnym pawilonie. Kiedyś chyba był tu sklep? Tablica jest elementem dydaktycznej ścieżki ornitologicznej nad ogromnym jeziorem. Ale gdzie jest jezioro?
Widzimy ogromną, ciągnąca się po horyzont równinną przestrzeń porośnięta niewysokimi krzakami. Wody nie ma. Teren, gdzie powinna być nasze jezioro jest pocięty szerokimi groblami. Jednymi prowadzą wąskie ścieżki, innymi ziemne drogi, kolejne są zarośnięte, nie do przebycia. Na jednej z grobli zadaszona platforma do obserwacji ptaków ? w całkiem niezłym stanie. Ptaków jednak nie ma. Jeziora też nie ma. Między groblami jest trochę błota, przy drodze ogromne silosy, które chyba służyły do karmienia ryb. W głębi ruina socjalistycznych zabudowań. Wjeżdżamy na jedną z grobli. Porządna wiata, resztki pomostu na pływakach smętnie opadły w zarośla. Sławojka, prawie kompletna, choć bez ścian. Czysta, bo nie używana od lat. Już noc. Tu będziemy spać.
Młody człowiek zasiadający w informacji turystycznej w Marcinkonys (po polsku Marcinkańce) mówi po angielsku i rosyjsku. Co warto tu zobaczyć? Las. Jest ścieżka przyrodnicza, zaczyna się tu zaraz, obok. Z parkiem sąsiaduje rezerwat Čepkeli?. W dyrekcji rezerwatu, która mieści się w tej samej wsi możemy dostać pozwolenie na wejście na bagna. Są wydmy, największe śródlądowe piaszczyste wzniesienia w Europie. Porasta je jednak wszechobecny tu las, piaski tylko w niewielu miejscach walczą jeszcze o przewagę. Za wsią Mančiagire, nad rzeką ?la jest źródełko, którego woda ma cudowna moc. Ta rzeka doskonale nadaje się na spływy: dzika, przegrodzona zwalonymi drzewami płynie i przez mokradła, i przedziera się przez przegrody piaszczystych wydm. Na spływ potrzebne jest pozwolenie dyrekcji parku, znajdziemy ją w tym samym budynku. Spływ może trwać dzień, może i trzy dni. To jedna z bardziej malowniczych rzek na Litwie. A jezioro? To nie jest jezioro. Były tu kiedyś stawy rybne. Ale nie ma. Wzięły unijne pieniądze i zbankrutowały ? tłumaczy nasz rozmówca.
W informacji kupujemy mapę parku. Nasze jezioro zaznaczono tu poza jego granicą jako kompleks stawów, na niebiesko. My jednak już wiemy, że wody tam nie ma.
Dzukijski Park Narodowy (Dz?kijos nacionalinis parkas) jest największym obszarem chronionym na Litwie. Ma prawie 56 tys. hektarów, a ponad 90 proc. jego powierzchni porasta sosnowy las. Ciągnie się rzeczywiście kilometrami, wydaje się nie mieć końca. Porasta piaszczyste polodowcowe wydmy i bagniska. To doskonałe miejsce dla tych, którzy lubią przemierzać na rowerze las. Prawie płaski teren, poprzecinany tu i ówdzie głębokimi wąwozami rzek. W lesie niewielkie jeziorka, nad nimi czyste i ładne pola biwakowe. Nieliczne pozostałe tu wioski wyglądają jak małe skanseny. Średnia wieku ich mieszkańców przekracza 50 lat! Drewniane domki maja chyba po lat sto, zmieniono im tylko dachy: wszystko pod szarym ponurym eternitem. Egzotycznie na tym tle wygląda zgrabny, nowoczesny budynek straży granicznej. Najwyraźniej Unia dała na ochronę jej zewnętrznych granic?
Spływałem kajakiem tą rzeką, jeden dzień. Bardzo ładnie, dziko. Pola namiotowe mają ładne i czyste. To zaleta. Ale czegoś tam brakuje. Czegoś oprócz lasu…
Więcej informacji na temat Parku Narodowego Dzukijski jest tutaj:
http://kaimoturizmosodyba.eu/atrakcje/