Marrakesz
Kto tu nie zajrzał, nie wie, co stracił?

Na tych placach można kupić wszystko. Można też zbankrutować, dlatego należy się targować. Tutaj to jest niemal obowiązkiem i grzecznością w stosunku do sprzedawcy. Nie można jednak dać się zwariować. Można też sympatycznie pogawędzić ze sprzedawcą.
fot: Barbara Górecka
Marrakesz. Kto tu nie zajrzał, nie wie, co stracił?
Aby kupić zaplanowany towar należy dotrzeć na odpowiedni rynek, a nie jest to proste w tych wąskich uliczkach i zakamarkach medyny.
Uwaga! Materiał został zamieszczony w naszym portalu już ponad rok temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Suki (targi) rozłożone w medynie, czyli starej części miasta, wyglądają jak cała dzielnica bazarowa. Otwierane są już o godzinie 9 i działają do późnych godzin nocnych.

Marrakesz przez wieki był ważnym ośrodkiem handlowym dla Berberów. Tu docierały karawany z towarem, tu handlowano ludźmi do 1915 roku. Wielorodność towarów doprowadziła do powstania targowisk czyli suków (souków). Poszczególne suki specjalizowały się w określonych towarach. Do dzisiaj trwa taki podział. Aby kupić zaplanowany towar należy dotrzeć na odpowiedni rynek, a nie jest to proste w tych wąskich uliczkach i zakamarkach medyny. Trzeba sobie zaplanować trasy i najlepiej chodzić z mapą w ręku.

Każdy suk ma swoją nazwę

Suk Smarin okupują sprzedawcy ręcznie wykonywanej ceramiki, wyrobów skórzanych i przypraw. Przez efektownie zdobione bramy przechodzi się do targowisk krytych. Na jednym z placyków sprzedają suszone węże jako medykamenty? Inny souk to Criee Berbere. Dawniej był tu targ niewolników. Dzisiaj sprzedają najpiękniejsze dywany. Na suku Attarina kupimy perfumy, olejki, odzież. I tak suk za sukiem. Kissaria to zadaszony suk i centrum targowisk. Dawniej sprzedawano tu najcenniejsze produkty. Handlowanie w tym miejscu to był największy prestiż i tak też zostało do dzisiaj. Na tych placach można kupić wszystko. Można też zbankrutować, dlatego należy się targować. Tutaj to jest niemal obowiązkiem i grzecznością w stosunku do sprzedawcy. Nie można jednak dać się zwariować. Można też sympatycznie pogawędzić ze sprzedawcą. Marokańczycy bardzo lubią rozmawiać i są wszystkiego ciekawi. Nieważne że nie znamy swoich języków, i tak się można dogadać. Wystarczą trzy wyrazy? Jan Paweł II, Wałęsa i Kaczyński?Po wymianie zdań słownie i migowo, poznaniu synów właściciela pracujących razem z nim następuje miłe pożegnanie, uściski dłoni, poklepanie po ramieniu i fotografia gratis.

Na zapleczu

To były takie miłe momenty, ale były też pełne smutku. Kiedy weszliśmy na teren ?zakładów produkcyjnych?. To dziesiątki prywatnych punktów usługowych i nie tylko. Są krawcy, stolarze, szewcy, druciarze? wszystkie możliwe zawody. Ludzie pracują w wąskich kliteczkach pełnych smrodu. Światło tu nie dociera. Świeżego powietrza brak. Rozgardiasz i wrzawa wokół niesamowita. A oni jakby nie byli z tego świata, nie patrząc na otoczenie stukają, klepią, wycinają, szyją? Ich twarze zorane zmarszczkami, a sylwetki pochylone. Czy są szczęśliwi ? Trudno to zgadnąć. Muszą żyć i pracować. Państwo marokańskie nie jest państwem opiekuńczym. Każdy musi walczyć o swoje życie.

* * *

W tej części targowiska nie zrobiłam zdjęć, bo nie potrafiłam pokazywać tej biedy. Ludzie dobrze prosperujący nie mają często pojęcia jak inni ludzie muszą żyć. Smutne to.

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 29 marca 2016; Aktualizacja 5 kwietnia 2016;
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij