Angkor Wat
Mity zapisane w kamieniu

Oglądać można by to godzinami podziwiając poszczególne płaskorzeźby, ich fragmenty i detale. O fotografowaniu, dla którego warunki w tych miejscach świątyni okazały się fatalne, nie wspominając.
fot: Cezary Rudziński
Angkor Wat. Mity zapisane w kamieniu
W kamieniu wyryto około 800 metrów bieżących scen mitologicznych i historycznych. Dla mnie okazały się one najciekawszą częścią Angkor Wat i jednym z najbardziej rewelacyjnych dzieł sztuki rzeźbiarskiej jakie kiedykolwiek oglądałem.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Angkor Wat robi wrażenie już z oddali. Czwarty, zewnętrzny pas murów z laterytu od frontu ma 815, po bokach zaś 1025 metrów. Przekraczam bramę z wieloma ciekawymi płaskorzeźbami i innymi zdobieniami na wewnętrznej stronie murów.

Wchodzę na dużą, długą na 250 i szeroką na 12 m ziemną groblę. Przecina ona ogromną, o nieznanej chyba nigdzie indziej wielkości, fosę wypełnioną wodą. Ma ona ponad 200 m szerokości oraz połączenie kanałem z płynąca w pobliżu rzeką Siem Reap. Zbudowano ją na planie prostokąta o bokach 1500 x1300 m, otacza cały główny zespół świątynny. Boki grobli zabezpieczają kamienne balustrady w kształcie legendarnych węży Naga zakończone 5. lub 7. głowami.

Wieże w kształcie kwiatów lotosu

Widać z niej doskonale długi na 235 m portyk z trzema prasatami – wieżami nadbramnymi w drugim pasie murów. Przez taras na planie krzyża wchodzę przez centralną pomijając boczne pomieszczenia i dopiero wówczas widzę główny masyw świątyni z jej pięcioma wysokimi prasatami w kształcie kwiatów lotosu. Prowadzi do niego długa aleja biegnąca 1,5 metrów powyżej terenów znajdujących się po jej obu stronach. Stoją na nich dwa podłużne kamienne budynki z kolumnami kryte dachem. Poza nimi aż do dwu kwadratowych stawów, w których odbijają się wieże świątyni, jest spalona przez słonce ziemia.

Najpiękniejsze rzeźby, jakie kiedykolwiek oglądałem

Tylko w południowej części tej ogromnej przestrzeni, na której przed wiekami stały drewniane budynki i były ulice królewskiego miasta, dostrzegam kępę drzew i  krzewów oraz… kilka sztuk pasącego się bydła. Niestety, główne wejście na teren centralnej części świątyni, po kamiennych schodach przez taras, jest zamknięte, gdyż trwa remont. Wchodzę, mijając kamienne posagi strzegących świątyni lwów, przez najbliższy po prawej stronie gopuram – wejście na krytą galerię. To na jej ścianach wykuto w kamieniu wspomniane już około 800 metrów bieżących scen mitologicznych i historycznych. Dla mnie okazały się one najciekawszą częścią Angkor Wat i jednym z najbardziej rewelacyjnych dzieł sztuki rzeźbiarskiej jakie kiedykolwiek oglądałem.

Jest to osiem ogromnych płaskorzeźb znajdujących się w czterech galeriach, rozmieszczonych między wejściami na nie z każdej ze stron świata, a zarazem na wyższą platformę świątyni i narożnymi pawilonami. Mają one długość od kilkudziesięciu do niemal 100 metrów każda i wykute zostały na wcześniej zbudowanych kamiennych skałach. W ciągu wieków oddziaływania warunków atmosferycznych oraz dżungli, bloki z których wzniesiono mury zmieniły barwy. Zaś płaskorzeźby o różnej głębokości częściowo straciły ostrość. Główne jednak sceny, na wysokości i w zasięgu rąk człowieka, zostały wypolerowane ich dotykiem oraz pokryte ochronnym lakiem. Dzięki czemu przybrały barwy od brązowych po niemal czarne. Oglądam je, gdyż podobno taki wariant jest optymalny, idąc w kierunku odwrotnym ruchu wskazówek zegara.

Czytaj dalej - strony: 1 2 3

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!