Węgry
O nieindoeuropejskim języku bratanków

Lubię ten język. Za jego pewną jakby dzikość, ostrość, pierwotność, surowość. Za egzotykę. Wieje odeń wiatrem Wielkiej Niziny. Tak jakoś dziko i ostro musieli pewnie nawoływać się madziarscy koczownicy zajmujący w 896 roku swą ojczyznę.
fot: Jarosław Swajdo
Węgry. O nieindoeuropejskim języku bratanków
Hódmezővásárhely, miasto w komitacie Csongrád, drugie tam na wielkość po jego stolicy Segedynie, nosi jedną z tych własnych nazw miejscowych, których odczytanie może osobom zupełnie nieznającym języka węgierskiego sprawiać na pierwszy rzut oka pewien kłopot.
Uwaga! Materiał został zamieszczony w naszym portalu już ponad rok temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Przy okazji, oczyszczanie niemczyzny z wpływów latyńskich, na dodatek czynione ze zdaje się typową dla tego narodu systematycznością, to jeden z powodów swoistej trudności w nauce niemieckiego jako języka obcego. A także jego kompletnego i totalnego nienadawania się na ewentualny język światowy (nawet przy spełnieniu rozmaitych innych do tego niezbędnych wymogów, o co akurat w tym przypadku chyba równie ciężko). Czesi z kolei usuwali germanizmy (przy wymyślaniu ich zamienników posiłkując się niekiedy polszczyzną). Rumuni natomiast, z jednej strony wyzbywając się slawizmów, ongi u nich tak mnogich, iż rumuński brano niekiedy za język romańsko-słowiański albo nawet za słowiańsko-romański, z drugiej zaś dążąc do wzmocnienia latyńskiego kolorytu swego języka, czegoś przez nich wielce pożądanego, sięgali do wokabularza francuskiego lub włoskiego (rzadziej).

Skład środków leczniczych

Wróćmy do węgierszczyzny. I właśnie stąd mamy w niej różne takie pozornie dziwne (tj. inne niż w większości języków) słowa jak étterem (restauracja) czy szálloda (hotel). Rzucają się one w oczy tym bardziej, iż często dotyczą różnych miejsc publicznych. Nietrudno też zauważyć ich w powyższym kontekście zbieżność ze słowami między innymi czeskimi (np. lékárna jako apteka albo nemocnice jako szpital). Niekiedy przybierają one postać rozbudowaną. Dobrym tego przykładem także węgierska apteka. Mianowicie gyógyszertár.

Jest to złożenie słów gyógy (leczniczy) oraz szer (środek). Razem dają one środek leczniczy. Z którego po dołączeniu tár, czyli magazynu bądź składu, wyłania się skład środków leczniczych. Tedy nic innego jak właśnie apteka. Nb. na określenie takiego punktu istnieje też w języku węgierskim słowo patika, pochodne naszemu, tzn. grecko-łacińskiemu (jest też i wprost apotéka). Nadmieniony człon tár spotkamy w wielu podobnych konstrukcjach. Np. könyvtár (könyv, książka). Skład książek. Zatem biblioteka. (A könyv plus bolt da nam könyvesbolt, czyli sklep z książkami, księgarnię). Inny takowy skład to szótár (szó, słowo). Skład słów. Zatem słownik.

Targowisko na bobrowym polu

Złożoną postać miewają i to nawet relatywnie często nazwy miejscowości. Przykładem miasto Hódmezővásárhely na południowych krańcach Wielkiej Niziny. Jego nazwa składa się z hód (bóbr) i mező (pole) oraz z vásár (targ) i hely (miejsce). Może być więc przetłumaczona jako targowisko na bobrowym polu. Podobnie z miastem Sátoraljaújhely w Średniogórzu Północnym (tym z C.K. Dezerterów). Leży ono u stóp góry Sátor. Góra ta ma kształt namiotu, a namiot to po węgiersku właśnie sátor; od al zaś zaczynają się słowa określające coś dolne czy niskie, np. alföld, niska ziemia, czyli niż lub nizina (nb. także w sensie nazwy własnej Alföld, poza Węgrami zwykle oddawanej jako Wielka Nizina Węgierska); alja to coś na kształt podnóża (np. hegyalja, podgórze; váralja, podzamcze); új to nowy, nowa, nowe; zaś hely znaczy jak już z bobrowego pola wiemy miejsce.

Czytaj dalej - strony: 1 2 3

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 26 września 2019; Aktualizacja 23 października 2019;

Komentarze: 2

    Waldemar, 27 września 2019 @ 13:59

    Mnie tam wystarczył zwrot kicsi borok ( mało wina ) żeby się porozumieć
    z panią co nalewała najlepsze wino Tokaji Aszu na degustacji .
    3 x nam dolała , mnie i osobom obok siedzącym .
    https://www.krajoznawcy.info.pl/jak-degustowalem-tokajskie-wina-61264

    kasia, 23 października 2019 @ 20:49

    Ten tekst o języku węgierskim średnio mi się podoba. To znaczy – nie zawiera żadnych błędów, tylko jest dość nudny, szczególnie chyba dla człowieka, który nie ma o tych sprawach zbyt wielkiego pojęcia. Widać, że pisany przez lingwistę, zbyt fachowy, a przy tym mało odkrywczy. Laik nic ciekawego się z tego nie dowie, bo nawet te szerda-csütörtök-péntek są dopiero wtedy czytelne, jak wiesz, jak to wymówić.
    W ogóle to taka rozprawka akademicka, a najfajniejszy jest żywy język, przemiany, które w nim zachodzą, to jak teraz mówimy, slang, nowe słowa. Ja jestem wychowanka prof. Bralczyka i odpowiada mi jego zachwyt nad językiem jako żywym organizmem. A węgierski jest przede wszystkim bardzo plastyczny i dopuszcza nieskończone zabawy językowe. W zasadzie każdy może być słowotwórcą.
    Podam tylko jeden przykład. Z każdego rzeczownika można utworzyć czasownik. Polski jest opisowy, Polacy grają w piłkę, a Węgrzy piłkują. Kolacjują – zamiast jeść kolację, samochodują – zamiast jeździć autem.
    Sushi to sushi. Czasem zapisywane fonetycznie szusi. I można oczywiście szusizni, czyli iść zjeść sushi. Dziś wieczorem szusujemy? Jeszcze lepszy jest McDonald, zwany Meki, czyli można mekizni – iść coś zjeść do McDonalda.

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij