Na majówkę!
Na majówkę, na majówkę! Razem z mamą razem z tatą na wędrówkę. Tam gdzie łąka i gdzie las…. Gdzie nie było jeszcze nas…
Mamy tu dla Was 2300 wycieczkowych celów w naszym kraju. W sam raz na długi weekend.
W XV wieku miasto pełniło funkcję stolicy Chanatu Krymskiego. Było wtedy twierdzą tatarską, a nazywało się Kirk-Er. Mieszkali tu pierwsi chanowie – Hadżi Gerej i Mengli Gerej.
Wystawa skupia blisko pół tysiąca głównie wiszących zegarów, popularnych na Śląsku w XIX i początku XX w. Ala są i starsze, pamiętające drugą połowę XVII w., z drewnianym mechanizmem, wskazujące tylko godziny.
Najstarszym i najcenniejszym zabytkiem Grodna jest cerkiew św. św. Borysa i Gleba (Borysoglebska), zwana Kołożską, zbudowana w XII w. jako warowna na nadniemeńskiej skarpie w pobliżu dawnego grodu. Dzieli ją od niego tylko ujście Horodniczanki.
W domach zostawały kobiety i w długie wieczory zaczęły robić ozdoby z papieru, wycinać kwiaty, tkać i malować makatki. A potem rozsmakowane gospodynie zaczęły ozdabiać wnętrza domów, całe chałupy i obejścia.
O roli Grodna w naszych dziejach wie się i pamięta w Polsce coraz mniej. A przecież w I Rzeczypospolitej było ono trzecią polityczną stolicą kraju i przez lata siedzibą królewską.
Po wkroczeniu na Krym Tatarów, wiele klasztorów przestało istnieć, ale ten przetrwał. W XV wieku stał się centrum prawosławia i był rezydencją metropolity. Działał do 1778 roku. Wtedy to Rosja zagarnęła Krym i chrześcijan przesiedlono nad Morze Azowskie.
W 1391 roku książę Witold nadał miastu niepełne prawa magdeburskie, a na początki XV w. uczynił z niego drugą stolicę Wielkiego Księstwa Litewskiego. I stąd w 1410 roku ruszył ze swoimi wojskami pod Grunwald.
Bakczysaraj to nazwa dawnej stolicy chanów krymskich. Po turecku oznacza Miasto Ogrodów. Przepływa tu rzeczka Czuruk-Su, czyli Zgniła Woda. To nad tą rzeczką walczyły żmije, które teraz znajdują się w herbie miasta.
Trochę żartobliwie mówi się tu, że bez zakładów w Maleńcu nie byłaby ona w ogóle możliwa odbudowa Warszawy. Wytwarzano w nich bowiem miesięcznie po 50 tys. łopat i szpadli, z których większość trafiała do rąk ludzi odgruzowujących stolicę.
Choć to nie pierwsza drewniana cerkiewka po słowackiej stronie tego dnia – zatrzymujemy się w progu w zaciekawieniu. Niewyszukana bryła tej drewnianej świątyni nie zapowiadała tak bogatego wnętrza. Błyszczą złocenia, mienią się kolory na świętych obrazach.