Buenos Aires
Palermo, La Recoleta i tango
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Na dzień trzeci pobytu w Buenos Aires zaplanowaliśmy Palermo i cmentarz La Recoleta. Palermo to obecnie najpopularniejsza cześć miasta, pełna modnych restauracji, klubów i markowych sklepów.
Ale żeby zacząć dzień tak jak należy, najpierw musimy zjeść medialunes popijając kawą. Najbardziej typowe argentyńskie śniadanie, medialunes czyli w dokładnym tłumaczeniu „półksiężyc” to po prostu rogal, tradycyjny, bez żadnej masy czy nadzienia, lub w formie kanapki z serem lub szynką.
Naprawdę mi się tutaj podoba, Palermo jest takie spokojne i nareszcie, po raz pierwszy od przyjazdu do Buenos Aires, czuje się bezpieczna. Spacerujemy po okolicznych parkach i klimatycznych placach. I gdy już wydawało się, że Palermo pozostanie dla mnie małą oazą spokoju, po raz pierwszy w życiu stałam się świadkiem kradzieży, i to bardzo spektakularnej. Wracając do samochodu daliśmy się wyprzedzić trzem amerykańskim turystom obwieszonym torbami markowych butików. W ułamku sekundy pojawił się skuter, mały chłopiec siedzący z tyłu, w oka mgnieniu zeskoczył na ulicę, zerwał zegarek z reki Amerykanina i z powrotem wskoczył na pojazd. Zniknęli szybciej niż się pojawili. „Nigdy nie trać tutaj czujności” spokojnie podsumował całą sytuację Tito, zupełnie jakby takie wydarzenia były dla niego codziennością.
Po obiedzie – tym razem stek w gigantycznej kanapce – wyruszyliśmy na cmentarz La Recoleta (na zdjęciach). Miejsce wyjątkowe dla mieszkańców stolicy, to tutaj leżą pochowani najbardziej zasłużeni obywatele kraju. Ja oczywiście chcę zobaczyć grób Evity czyli Evy Duarte de Perón, aktorki telewizyjnej i radiowej, działaczki politycznej, ale przede wszystkim żony prezydenta Argentyny Juana Peróna.
Otoczony wysokim kamiennym murem cmentarz robi niesamowite wrażenie. Grobowce są olbrzymie, często mają dwa pietra wysokości, niektóre są bardzo stare, inne całkowicie nowe. Alejki pomiędzy nimi przypominają uliczki małego miasta. Grób Evity jest wyjątkowo łatwo znaleźć. Wystarczy iść za tłumem – instruuje nas uliczny sprzedawca kwiatów. Rzeczywiście, podążając za grupą ludzi dochodzimy do grobowca rodziny Duarte.
Nie robi on jednak na mnie wielkiego wrażenia, mały – jak na warunki cmentarza – z brązowego kamienia, wciśnięty pomiędzy inne groby, w bardzo wąskiej alejce. Na nim tylko małe popiersie Evity oraz imiona innych członków rodziny, którzy spoczywają w grobowcu. Olbrzymie wrażenie robią na mnie za to ludzie, którzy odwiedzają to miejsce. Prawie wszyscy składają kwiaty pod popiersiem, klęczą, modlą się, płaczą. Zawsze jest tutaj tłum. To niesamowite, jak bardzo czczą tę kobietę. Mimo 58 lat, jakie upłynęły od jej śmierci, nadal żyje ona w ich świadomości, wciąż ja opłakują. Na cmentarzu spędzamy jeszcze dobrych parę godzin, włócząc się bez celu i fotografując grobowce.
Dodaj komentarz