Pagan
Patrząc z góry na las stup…

Wśród skąpej roślinności: pól uprawnych, nieużytków porośniętych krzakami i kępami niezbyt wysokich drzew, strzelają w niebo ceglane wieże pagód, świątyń i stup. Dziesiątki, setki, tysiące.
fot: Cezary Rudziński
Pagan. Patrząc z góry na las stup…
Wiem, iż ogromnej większości budowli, które widzę z góry, nigdy nie zobaczę z bliska. Wymagałoby to bowiem wielu dni, raczej tygodni.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Widok jest fantastyczny, niepowtarzalny nigdzie na świecie. Stoję na górnej platformie świątyni Dhammayangyi w pobliżu pierwszej stolicy średniowiecznej Birmy – miasta Pagan, zwanego też Baganem lub Puganem.

Obecnie jest to strefa archeologiczna o powierzchni 42 km kw. znajdująca się na liście dziedzictwa UNESCO. W dali, na zachodzie, wyróżniają  się m.in. pagody Szwesandaw (Shwe San Daw), Gu Byauk Nge i Gu Byauk Gyi oraz Mingalar Zedi. Ledwo widoczna, jak cieniutka, błękitna nitka, płynie najdłuższa i główna rzeka kraju, Irawadi. Dookoła zaś roztacza się sławna Równina Dwóch Tysięcy Pagód. Kolebka birmańskiej państwowości i kultury.

Cztery tysiące sakralnych budowli

Wśród skąpej roślinności: pól uprawnych, nieużytków porośniętych krzakami i kępami niezbyt wysokich drzew, strzelają w niebo ceglane wieże pagód, świątyń i stup. Dziesiątki, setki, tysiące. Tak, tysiące, chociaż z tego miejsca wzrok nie jest w stanie dostrzec wszystkich. Licząc bowiem również ruiny, jest ich tu ponad 4 tysiące. Powstawały one od IX wieku. Podobne do dzwonów, cebulaste lub cylindryczne stupy. Pagody na planie kwadratu lub greckiego krzyża. A także świątynie wieżowe. Widzę duże i małe, jedne niemal tuż obok, inne ledwie rysujące się na horyzoncie. Ogromne, jak europejskie średniowieczne zamki. I mniejsze, kształtem kojarzące się z gotyckimi kościołami. A także najmniejsze, zaledwie dwu, może trzymetrowej wysokości. Zbudowane w większości na progu minionego millenium, opuszczone zostały setki lat temu. Przetrwały dzięki solidnej konstrukcji, klimatowi, a przede wszystkim nie pochłonięciu ich, jak w Kambodży czy Wietnamie, przez dżunglę. Bo w tej części Birmy nie ma jej i nie było.

Stoję na platformie świątyni Dhammayangyi

Mój punkt obserwacyjny to podnóże wieży o kształcie pagody, zbudowanej na sześciobocznej podstawie na piątym, najwyższym poziomie świątyni. Pierwsze dwa, wzniesione w połowie XVI wieku z cegieł, przypominają średniowieczne mury obronne europejskich miast. Pozostałe trzy oraz kopulasta stupa są z białego, trochę zabrudzonego przez deszcze kamienia. Na jej szczycie znajduje się, jak gdyby nałożona na nią, niewielka gdy patrzy się z dołu, złota, bogato zdobiona stupa z iglicą. Poszczególne poziomy świątyni łączą strome ceglane lub kamienne, szerokie schody. Dzięki wysokości, na większość pozostałych, otaczających ją w promieniu wielu kilometrów budowli patrzy się z góry. Chociaż w oddali widzę również kilka co najmniej równie wysokich świątyń.

Większości świątyń nie zobaczę z bliska…

Napawam się widokiem tego krajobrazu. Tym bardziej, że wiem, iż ogromnej większości budowli, które widzę z góry, nigdy nie zobaczę z bliska. Wymagałoby to bowiem wielu dni, raczej tygodni. Po zejściu na dół oglądam jeszcze z tej perspektywy sąsiednie pagody i stupy. Widzę jadącego na rowerze po gruntowej drodze starszego mężczyznę z koszem. Widok ze świątyni Dhammayangi okazał się dla mnie, również dosłownie, szczytowym momentem pobytu w Paganie i jego okolicach.

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij