Piotrków Trybunalski
Pierwsi przybyli dominikanie

Aż do wieku XVII był on jednym z dwu, obok parafialnej świątyni grodu – ceglanej gotyckiej fary św. Jakuba – kościołem w mieście. Klasztor, wzniesiono później niż kościół. Bezsporny dowód jego istnienia pochodzi z roku 1458.
fot: Cezary Rudziński
Piotrków Trybunalski. Pierwsi przybyli dominikanie
Trzynawowe wnętrze posiada wyposażenie barokowe i rokokowe. Z zabytków wcześniejszych, najstarszy jest drewniany krucyfiks z XVI w.
  • Piotrków Trybunalski. Pierwsi przybyli dominikanie
  • Piotrków Trybunalski. Pierwsi przybyli dominikanie
  • Piotrków Trybunalski. Pierwsi przybyli dominikanie
  • Piotrków Trybunalski. Pierwsi przybyli dominikanie
  • Piotrków Trybunalski. Pierwsi przybyli dominikanie
  • Piotrków Trybunalski. Pierwsi przybyli dominikanie
  • Piotrków Trybunalski. Pierwsi przybyli dominikanie
  • Piotrków Trybunalski. Pierwsi przybyli dominikanie
  • Piotrków Trybunalski. Pierwsi przybyli dominikanie
  • Piotrków Trybunalski. Pierwsi przybyli dominikanie
Uwaga! Materiał został zamieszczony w naszym portalu już ponad rok temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Zabytki i współczesność

Z tego samego okresu, z 1779 r. pochodzą dwa boczne ołtarze rokokowe, a z II połowy XVIII w. również rokokowa ambona i chór muzyczny. Z tegoż wieku są obrazy: ?Matka Boska ze św. Klarą i Dominikiem? oraz ?Św. Maria Magdalena i Józef? i ?Przemienienie Pańskie?. Starszy, bo z XVII w., jest obraz ?Chrystus Zmartwychwstały?. Ciekawych oraz wartych uwagi zabytków i detali jest w kościele więcej. M.in. kamienne epitafia, z najstarszym z roku 1607. Wspomniana kaplica MB Różańcowej ma kolebkowe sklepienie, zdobiona jest sztukaturkami oraz herbami szlacheckimi i mieszczańskimi gmerkami.

Zaś w jej ołtarzu głównym centralne miejsce zajmuje obraz patronki z Dzieciątkiem namalowany na miedzianej blasze w XVI w. W podziemiach kościoła znajduje się mauzoleum rodziny Jaxa Bykowskich oraz grobowce dobroczyńców zakonu i zakonników. Obok kruchty jest niewielka kaplica, w ołtarzu której dominuje duży krucyfiks, a poniżej aktualna, biało ? czerwona szarfa z tekstem: ?1918 ? 100 lat temu powróciła NIEPODLEGŁA ? 2018?. Kościół dominikanów, podobnie zresztą jak chyba wszystkie zabytkowe piotrkowskie, ma wspaniałe tradycje udziału i pomocy w ruchu  niepodległościowym oraz oporu podczas II wojny światowej.

Przez pryzmat okupacyjnych lat?

Z jedną wyjątkowo ponurą kartą. Tak czarną, że aż mi ręka drży, gdy o tym piszę. Jeden z księży, niech zostanie zapomniany na wieki, równocześnie kapelan stojącego po drugiej stronie ulicy więzienia, okazał się konfidentem gestapo. I przekazywał tam to, czego dowiadywał się od więźniów, w latach okupacji także politycznych. Zdemaskowany, skazany został przez sąd Państwa Podziemnego na karę śmierci. Wykonujący wyrok egzekutor nie zdołał go jednak zastrzelić na miejscu, lecz tylko śmiertelnie zranił. I zdrajca zabrany przez Niemców i gdzieś ukryty, konał podobno dwa czy trzy dni. Ta niebywała historia wstrząsnęła wówczas miastem.

A przynajmniej tymi, którzy o niej wiedzieli. M.in. nasza rodzina i ja. Bo, oczywiście, zarówno okupanci, władze podziemne jak i kościół, nie nagłaśniali jej. O pięknych kartach walki z okupantami w Piotrkowie i okolicach przypominają natomiast tablice pamiątkowe w kościelnej kruchcie, poświęcone m.in. zasłużonym oficerom AK. Z jednym z nich wiążą się moje wspomnienia osobiste i rodzinne, podobnie zresztą jak z tym kościołem. Mjr Hilary Artur Moraczewski (1912-1974), m.in. zastępca szefa piotrkowskiego Kedywu (Kierownictwa Dywersji) AK podczas wojny miał kontakty służbowe z moim Tatą, ?Konradem?, szefem Wydziału Wojskowego Podokręgu Piotrkowskiego AK.

? i powojennych wspomnień

A w październiku 1945 r. ?ujawniał? go ? zachował się ten dokument, jako przewodniczący Komisji Likwidacyjnej b. AK  na podokręg piotrkowski. Przypadek zrządził, że w 5 lat później dzieliłem z Majorem przez blisko 3 miesiące pryczę w celi nr 13 w stalinowskiej ubeckiej, a w latach okupacji gestapo, katowni w Łodzi przy ul. 19 stycznia, wcześniej i pod ta nazwą wówczas lepiej znaną, Anstadta. Dzieliłem dosłownie, bo była to jedna, przytwierdzona do ściany i opuszczana tylko na noc, drewniana prycza około 4 ? metrowej długości i niespełna 2 m szerokości. Z czterema czy pięcioma siennikami, o indywidualnych kocach nie było mowy.

Spało nas na niej pokotem, w zależności od ?frekwencji? w celi oraz tego, czy i ilu więźniów zabierano na nocne przesłuchania, po od 8 do 11. Przesuwając się, w miarę ?stażu? i ?wybywania? z celi aresztowanych, do bocznej ściany. Pod którą honorowe miejsce, bo z niego nie można było, jak z przeciwległego krańca tej pryczy, spaść pod naporem sąsiadów na betonową posadzkę i miało się tylko jednego sąsiada, zajmował ten z najdłuższym, ponad już rocznym wówczas pobytem w śledztwie, major ?Morus?. Gdy po paru tygodniach przesunąłem się do niego i dłuższym ?obwąchiwaniu się?, bo przecież trzeba było uważać czy ktoś nie ?kabluje?, zgadaliśmy się także na okupacyjne tematy piotrkowskie. Ale to już zupełnie inna historia.

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij