Sękowa
Puste wnętrze pod wielkim dachem

Autorka: Anna Ochremiak
Schylamy głowy, wchodzimy pod dach, stajemy na kamiennej posadzce. Naturalny kamień świetnie harmonizuje ze starym drewnem modrzewiowych ścian. Spomiędzy belek i gontów dyskretnie wystają końcówki instalacji przeciwpożarowej.
fot: Anna Ochremiak
Sękowa. Puste wnętrze pod wielkim dachem
Patrząc na miękką ciepłą bryłę, spodziewamy się ciepłego bogatego wnętrza. W środku jednak pusto. W późnorenesansowym złoconym ołtarzu głównym centralne miejsce zajmuje postać św. Mikołaja, patrona tej ziemi. Do tego potężna belka tęczowa i dwa ołtarze boczne.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Stromy dach wydaje się sięgać ziemi. Nad kalenicą spiczasta sygnaturka, nad przysadzistą wieżą z nieco przyciężką izbicą kopulasty hełm z latarnią. Brązowe gonty doskonale komponują się z żółtymi jesienią liśćmi starych topól i lip.

To kościół pod wezwaniem świętych Filipa i Jakuba Apostołów we wsi Sękowa, jedna z najpiękniejszych drewnianych budowli w Małopolsce. A może i w całej Polsce.

Imponująca drewniana konstrukcja

Przechodzimy przez drewnianą bramkę w kamiennym murze okalającym świątynię. Teraz widzimy, że gontowy płaszcz nie jest jednolity. Niewielką nawę i jeszcze mniejsze od niej prezbiterium przykrywają połacie stromego dachu. Spod niego prawie ku ziemi łagodniejszą linią spływa pokrycie podcieni. To soboty, zadaszona galeryjka wokół kościoła. Taka konstrukcja chroniła od deszczu, wiatru i śniegu zrębową konstrukcję, dawała też schronienie wiernym, którzy nie zmieścili się w ciasnym wnętrzu. Albo tym, którzy przybyli na niedzielną mszę z odległych okolic w przeddzień, już w sobotę, i spędzali tu noc w oczekiwaniu. Tak wywodzi się dziwną nazwę podcieni okalających wiele dawnych kościołów.

Pod okapem

Schylamy głowy, wchodzimy pod dach, stajemy na kamiennej posadzce. Naturalny kamień świetnie harmonizuje ze starym drewnem modrzewiowych ścian. Spomiędzy belek i gontów dyskretnie wystają końcówki instalacji przeciwpożarowej. Wreszcie. Pamiętamy jeszcze przepiękny kościół w niedalekiej Libuszy, który spłonął w 1986 roku, pamiętamy cerkiew w Komańczy, która spaliła się ledwie trzy lata temu…

Przyziemie wieży jest otwarte, okolone tylko dachem sobót. Doskonale widać solidną konstrukcję, która musiała wytrzymać kołatanie dzwonów. Pod dachem ławeczki stojące rzędem przed głównym wejściem, ozdobionym gotyckim portalem wyciętym w ośli łuk. I paskudna metalowa krata.

Pusto w środku

Patrząc na miękką ciepłą bryłę, spodziewamy się ciepłego bogatego wnętrza. W środku jednak pusto. W późnorenesansowym złoconym ołtarzu głównym centralne miejsce zajmuje postać św. Mikołaja, patrona tej ziemi. Do tego potężna belka tęczowa i dwa ołtarze boczne. Moją uwagę zwraca ten współczesny, dar koła łowieckiego Ryś z Gorlic. Artysta, który malował patrona myśliwych świętego Huberta, był chyba wielbicielem filmów o Robin Hoodzie…

Na kamiennej chrzcielnicy stojącej skromnie w kącie czytamy ? 1522. To przybliżona data budowy kościoła. Postawiono wtedy jego zasadniczy zrąb. Wieża i przestronne soboty powstały w wyniku XVIII-wiecznej przebudowy.

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij