Rozewie
Rozczarowanie w wąwozie Lisi Jar

Lisi Jar ma długość 350 metrów. Ciągnie się od drogi do brzegu morza wąskim pasem. Miejscami zagłębienie sięga 50 metrów. Zbocza porośnięte są ponad stuletnim lasem bukowym. Schodzi się wąską i niezbyt bezpieczną ścieżką.
fot: Barbara Górecka
Rozewie. Rozczarowanie w wąwozie Lisi Jar
Kiedyś były tu zabezpieczenia łańcuchami, a teraz zostały tylko pojedyncze tyczki, które bardziej przeszkadzają niż pomagają.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Między Jastrzębią Górą a Władysławowem znajduje się przylądek Rozewie. To tu, w pobliżu latarni morskiej znajdziemy wąwóz o nazwie Lisi Jar.

Przed wejściem do Lisiego Jaru jest przystanek autobusowy. Niby wejście do wąwozu oznaczone jest niebieskim szlakiem, ale zastawione skrzynką transformatorową! Skrzynka jest wielka i zastawia schody wprowadzające do wąwozu. Kto to postawił!

Pomnik u wejścia do wąwozu

Obok skrzynki stoi ciekawy pomnik. Postawił go hrabia Rossetti (de Rosset), ówczesny właściciel Lisiego Jaru w 1928 roku. Wysoki obelisk zwieńczony jest orłem wzbijającym się do lotu. Miejsce to ma upamiętniać lądowanie króla Zygmunta III Wazy, powracającego wraz z armią z nieudanej wyprawy po koronę Szwecji. Podobno statek króla rozbił się u wylotu Lisiego Jaru w 1594 roku. W pobliżu tego odcinka wybrzeża miały też miejsce dwie bitwy morskie floty gdańskiej z okrętami krzyżackimi. U wejścia do Lisiego Jaru hrabia zbudował pierwsze w Polsce nadmorskie schronisko turystyczne nazwane „Nad Lisim Jarem”. W 1939 roku hitlerowcy zniszczyli obelisk. Orła wywieźli w głąb Niemiec. Tablicę pamiątkową przechowali mieszkańcy Jastrzębiej Góry. 25 maja 1996 roku, orzeł powrócił na cokół. Sponsorem był pan Jerzy Mogielnicki z Gdyni.

Schodzimy do jaru

Lisi Jar ma długość 350 metrów. Ciągnie się od drogi do brzegu morza wąskim pasem. Miejscami zagłębienie sięga 50 metrów. Zbocza porośnięte są ponad stuletnim lasem bukowym. Schodzi się wąską i niezbyt bezpieczną ścieżką. Kiedyś były tu zabezpieczenia łańcuchami, a teraz zostały tylko pojedyncze tyczki, które bardziej przeszkadzają niż pomagają. W dolnej części jaru są schody. Tuż przy wejściu na plażę ustawiono betonowy kosz na śmieci… Po co i komu on, skoro nikt go nie sprząta i śmieci już się tam nie mieszczą? Lisi Jar jest bardzo reklamowany. Na mnie jednak nie zrobił żadnego wrażenia, a wręcz mnie odstraszył. Ogólnie mówiąc, jest tam nieprzyjemnie.

Brzeg morski w budowie

Będąc już na plaży, można nią wędrować w kierunku Jastrzębiej Góry. Niestety, miejscami spacer jest także mało przyjemny, bo sporo tu ciężkiego sprzętu. Trwają prace nad umocnieniem brzegu wysokiego klifu. Plaża jest rozjeżdżona i smród spalin ciągnie się wokół. Z drugiej strony z kolei trwa budowa betonowego muru zabezpieczającego wysoki klif rozewski. Postawiono tablicę „zakaz wejścia”.

W Nadmorskim Parku Krajobrazowym

Lisi Jar znajduje się na terenie Nadmorskiego Parku Krajobrazowego, utworzonego w 1978 roku. Park ten obejmuje pas wybrzeża od Białogóry po Mierzeję Helską i zachodnie wybrzeże Zatoki Puckiej. Można tu zobaczyć wszystkie typy wybrzeża charakterystyczne dla południowego Bałtyku, a jednym z ważnych elementów są tu torfowiska. Niemal połowa parku jest porośnięta lasem, przeważnie sosnowym. Na przylądku Rozewie, na wysokim brzegu klifowym, jest rezerwat buków. Utworzono go w 1959 roku i nadano nazwę „Przylądek Rozewski”. Rosną tu drzewa ponad dwustuletnie, a obwody ich pni dochodzą do trzech metrów.

Poczytaj więcej o okolicy:

Komentarze: 3

    ~nick, 31 lipca 2016 @ 12:57

    Cudowne miejsce,zawsze chętnie tam wracam.

    ~nick, 31 lipca 2016 @ 12:59

    Widok z bulwaru nadmorskiego w Jastrzębiej Górze

    ~nick, 31 lipca 2016 @ 13:00

    Zachód słońca na plaży

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij