Split
Rybny piknik na fali

To był statek rodzinny, obsługiwał go ojciec i dwóch synów. Ktoś powiedział że buja. Żeby płynęli bliżej brzegu.Któryś odpowiedział: no problem. I płynęli dalej daleko od brzegu.
fot: Waldemar Rusek
Split. Rybny piknik na fali
Zdjęcia nie są prostowane, ale aparat foto trzymałem równolegle do horyzontu, tylko ta łajba tak się bujała
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
  • Split. Rybny piknik na fali
Uwaga! Materiał został zamieszczony w naszym portalu już ponad rok temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Ze Splitu popłynęliśmy w kierunku wyspy Hvar, do miejscowości Hvar. W takich warunkach pogodowych statek na Bałtyku pewnie by nie wyszedł z portu….

Płynęliśmy prawie na pełnym morzu, na Adriatyku, z dużymi falami. Statek mocno przechylał się na lewą burtę, a prawą burtę, gdzie my siedzieliśmy, zalewała spora fala. Jeśli weźmiemy pod uwagę że Bałtyk ma zasolenie na poziomie 7 proc, a Adriatyk 38 proc, łatwo zauważyć jak nasze obuwie pokryło się solą. Większość ludzi przeszła na lewą burtę unikając zalania falą wody, ale statek jeszcze bardziej się przechylił na lewo. Fala była tak duża w pewnym momencie że zsunąłbym się z ławki. Kobitki trzymały się słupków, a jak ich nie było w zasięgu, to swoich partnerów. Zdjęcia nie są prostowane, ale aparat foto trzymałem równolegle do horyzontu, tylko ta łajba tak się bujała.

Podobno Chorwaci pochodzą z Małopolski. Ktoś ich tam ściągnął żeby wygrać jakąś wojnę. Naszego papieża Jana Pawła II uważają za swojego, Polaków też lubią. Więc częstowali nas Rakiją.Podali kilka kieliszków Rakii gdy płynęliśmy w tamtą stronę, na wyspę.

To był statek rodzinny, obsługiwał go ojciec i dwóch synów. Ktoś powiedział że buja. Żeby płynęli bliżej brzegu.Któryś odpowiedział: no problem. I płynęli dalej daleko od brzegu. A nazwa naszej wycieczki z biura podróży brzmiała: Dalmatyńska Eskapada Tytuł bardzo trafny był. A że tytuł rejsu był fish piknik  to i była smażona makrela z kapustą, pieczywem i dużo białego wina. Naprawdę wina było dużo. Stało ono w zielonych butelkach w takich obręczach z drutu żeby butelka na wysokiej fali się nie przewróciła. Pokazałem je na zdjęciach.

* * *

Na zdjęciach widać że niektóre osoby ignorują sobie wielkie fale i przechył bardzo dyskutując. Było z nami kilkunastu Polaków z USA i Australii.

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij