San Miniato
Zapamiętałem smaki Toskanii

Są miejsca, po odwiedzeniu których zostają w pamięci obrazy lub dźwięki. Z trzytysięcznego San Miniato, miasteczka położonego na skalnym grzbiecie wznoszącym się w równej odległości od Florencji i Pizy, zapamiętałem smaki.
fot: Anna Lenar
San Miniato. Zapamiętałem smaki Toskanii
Przy wąskiej uliczce prowadzącej w górę, za wystawowym oknem piętrzą się torebki z cantuccini. Przepadam za tymi twardymi ciastkami, które pyszne stają się dopiero po zamoczeniu w winie lub kawie, więc wchodzimy i...
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Są miejsca, po odwiedzeniu których zostają w pamięci obrazy lub dźwięki. Z trzytysięcznego San Miniato, miasteczka położonego na skalnym grzbiecie wznoszącym się w równej odległości od Florencji i Pizy, zapamiętałem smaki.

Pierwsi to wzgórze wykorzystali Etruskowie, którzy założyli tu warowne osiedle. Ich pomysł w XII wieku powielił w sposób bardziej radykalny Fryderyk II książę Szwabii, który, podobnie jak jego syn Barbarossa, walczył z Ligą Lombardzką i uznał, że skalny garb, położony między Florencją a Pizą, to świetne miejsce na potężną twierdzę. Stoi ona do dzisiaj tuż obok katedry, którą miejscowość zawdzięcza Marii Magdalenie Austriackiej. Nie przypadkiem Włosi mówią czasem o ?San Miniato al Tedesco? czyli o ?niemieckim San Miniato.?

Dziś w murach fortecy znalazł siedzibę hotel ?Miravalle? i restauracja o tej samej nazwie. Przez okna sali, w której jemy kolację, widać wieczorem miriady świateł okolicznych miejscowości. Widok jest wspaniały, a jeszcze lepsza kuchnia, w której królują białe trufle i wino Santi z pobliskich winnic. Ceny tu średnie, jedzenie ? ekstraklasa. Nie ma porównania z knajpami w pobliskiej Florencji, gdzie z turystów zdzierają do podszewki portfela.

Rano próbujemy zwiedzić miejscowe kościoły. Niemal pół centrum miasteczka zajmują potężne budynki klasztoru i siedziba biskupa. Ale i Duomo i kościół św. Dominika są zamknięte na cztery spusty. Przy wąskiej uliczce prowadzącej w górę, za wystawowym oknem piętrzą się torebki z cantuccini. Przepadam za tymi twardymi ciastkami, które pyszne stają się dopiero po zamoczeniu w winie lub kawie, więc wchodzimy i… niespodzianka, bo żona właściciela sklepu i producenta ciastek okazuje się rodowitą Polką. Można pogadać, ale tajemnicy wypieku gospodarze nie zdradzą, bo ich cantuccini są sławne na cała okolicę. To rodzinny sekret. Podobnie jak wypiek panettone- drożdżowych bab, które tradycyjnie pojawiają się na stołach Włochów w Boże Narodzenie.

W drodze powrotnej udaje nam się zajrzeć do Muzeum Diecezji, gdzie są piękne obrazy Filippo Lippiego i Andrei del Verocchio. Tuż obok muzeum jest sklep wędliniarski. Gdy przechodzimy obok, zostajemy zaproszeni na degustację podwędzanych kiełbasek i miejscowej szynki. Tak, niewątpliwie San Miniato to miejscowość dla smakoszy.

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 6 sierpnia 2010; Aktualizacja 7 czerwca 2020;
 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij