Wyszukiwna fraza: Borne Sulinowo

Cmentarz powstał po założeniu radzieckiej bazy wojskowej w Bornem Sulinowie, a chowano na nim zmarłych obywateli ZSRR. Kto na nim leży, skoro umarli nie polegli w wojnie? Spoczywa tu aż 146 osób o nieznanym nazwisku. Dlaczego?

Wszyscy z około pięciu tysięcy mieszkańców Bornego Sulinowa przybyli tu nie wcześniej, niż napisano na kamieniu. Przybyli z różnych stron Polski: mają różne tradycje i obyczaje. Inaczej mówią, co innego gotują na niedzielny obiad, inaczej obchodzą święta. W przeszłości nie łączyło ich nic.

Jeździli czołgami, tratowali drzewa, kotłowali piaszczyste podłoże. Niewiele chciało tu rosnąć, jedynie wrzosy. Bo ta roślina ma takie masochistyczne skłonności: lubi by ją deptano, gnieciono, łamano. Wtedy rośnie najbujniej i kwitnie najpiękniej.

Wróg czai się już w krzakach. Będziemy strzelać. Będą strzelać do nas. Grozy dodaje sceneria: plac rozjechany na wszystkie strony, od miasta odgradza nas rząd budynków-widm, pozostałości poniemieckich i poradzieckich magazynów.

Ci, którzy zameldowali się w pierwszej setce, z dumą podają swoje numery. Bo też Borne Sulinowo wraz z okolicą przyłączono do Polski w 1992 roku, kiedy opuścili bazę ostatni, już nie radzieccy, a rosyjscy żołnierze.

W 1972 roku, w warszawskim kinie „Ochota” pokazywano krótki film o kilińszczakach. Była tam migawka z mszy polowej. – Ależ to mój tryptyk – rozległo się na sali. W ten sposób Jan Zamoyski dowiedział się, że jego ołtarz przetrwał wojnę.

Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!