Sochaczew
Wyprawa kolejką wąskotorową

Autorka: Anna Zaborska
Pociąg porusza się niespiesznie. Przed każdym skrzyżowaniem lokomotywa wydaje, ku uciesze młodszych dzieci, głośny sygnał. Mój wnuk skwitował to nawet, że to taki rozgadany pociąg...
fot: Anna Zaborska
Sochaczew. Wyprawa kolejką wąskotorową
Mój wnuk nie był specjalnie zainteresowany tym, co mówi przewodnik. Bardziej fascynowało go zaglądanie do lokomotyw (do niektórych można wchodzić), sprawdzanie, czym można w nich pokręcić, oglądanie każdego urządzenia.
Uwaga! Materiał został zamieszczony w naszym portalu już ponad rok temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Do puszczy, na polanę

Pociąg porusza się niespiesznie. I nie ma się co temu dziwić. Po pierwsze – jest zabytkowy. Po drugie – musi przejechać przez Sochaczew, wstrzymując ruch samochodowy na ulicach i rondach. Przed każdym skrzyżowaniem wydawał, ku uciesze młodszych dzieci, głośny sygnał dźwiękowy. Mój wnuk skwitował to nawet, że to taki rozgadany pociąg. Kilka razy podczas jazdy do wagonu zaglądała przewodniczka (urocza) by zwrócić nam uwagę na to, co mijaliśmy po drodze. A były to ruiny zamku książąt mazowieckich, jaki w XVII wieku posadowiono nad rzeką Bzurą, a także kościół obronny w Brochowie (z wagonu widać tylko jego wieże), w którym miał miejsce chrzest Fryderyka Chopina.

Niestety, z programy wyprawy wypadł jeden punkt. Z powodu zagrożenia pożarowego, spowodowanego suszą, nie odbył się spacer z przewodnikiem po Puszczy Kampinoskiej. Cóż, siła wyższa. Mieliśmy za to więcej czasu w Tułowicach, gdzie na polanie nad rzeczką Łasicą czekał na nas piknik. I to dosłownie. Gdy tam gromadnie wkroczyliśmy ogniska już się paliły, kije czekały na nadzianie kiełbasek. Grillowe specjały serwował także bar. Nawet żałowałam, że wzięłam własny prowiant, bo pieczenie kiełbaski nad żarem w upalny dzień te nie jest to, co lubię robić najbardziej.

Po zaspokojeniu pierwszego głodu można było skorzystać z atrakcji. Dla młodszych dzieci na stołach przewodnicy rozłożyli kredki i kolorowanki (oczywiście związane z ciuchciami), nieco starsze, umiejące czytać, zachęcali do udziału w grze terenowej. Zespoły w niej uczestniczące dostawały kartki z pytaniami, na które odpowiedzi trzeba było poszukać w kilku stacjach, ukrytych na terenie rozległej polany. Świetna, edukacyjna zabawa połączona z podchodami. I dla każdego uczestnika czekała nagroda. Mój wnuk oddał się rozrywkom miłym młodszym dzieciom czyli skakał na batucie, zjeżdżał na dmuchanej zjeżdżalni (atrakcje dodatkowo płatne) i beztrosko taplał się w wodzie (za darmo) na małym kąpielisku, gdzie woda sięgała mu do pasa.

Zabawa w skansenie

Gdy po południu wróciliśmy do Sochaczewa okazało się, że do zamknięcia muzeum pozostało 1,5 godziny. Czas ten spędziliśmy na zabawie z udziałem parowozu (bardzo dużo ruchomych pokręteł) i zwiedzaniu ekspozycji pod dachem, która związana jest z historią kolejnictwa i ziemią sochaczewską. Są tam dwie makiety, które uruchamiają monety 2 zł. Miejcie zapas!

Podsumowując, to była bardzo fajna wyprawa. I dla mnie i dla wnuka. Opowiada o niej cały czas. I coś wydaje mi się, że za rok znów ją powtórzymy.

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

 

Komentarze: 1

    Waldemar, 19 sierpnia 2019 @ 22:09

    Dla tych co lubią koleje istnieje turystyka kolejowa .
    http://turkol.pl/
    Możesz równiż wczasy spędzić w podróży kolejowej .
    Mój kuzyn z USA , stan CONNECTICUT , zwiedzał przez dwa tygodnie koleją Alaskę .
    Mieli tam jakieś przerwy na zwiedzanie okolicy i lodowców .

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij