Pierwszy raz jej nazwę – Białowieska – użyto w listach wymienianych między dworami polskim i litewskim w 1409 roku. Wówczas też miało w niej miejsce spotkanie króla Władysława Jagiełły i wielkiego księcia Witolda, podczas którego uzgodniono rozprawę z Krzyżakami.
Niezliczona ilość zakrętów przyprawia o zawrót głowy. Tu już z bliskiej odległości można spojrzeć na Geirangerfjord i miasteczko. W fiordzie cumuje potężny statek wycieczkowy.
W Gudvangen znajduje się mały port na końcu jednej z odnóg Sognefjordu, najdłuższego fiord świata, który ma 204 km. Stąd odpływa do Flåm kilka statków wycieczkowych dziennie. To jedna z piękniejszych tras wycieczkowych po norweskich fiordach.
Ścieżka pozwalająca obejrzeć duże skupisko naprawdę starych drzew znajdujących się poza ścisłym rezerwatem ma bardzo cywilizowany charakter. Jest nawet przystosowana dla ruchu niepełnosprawnych. Spacer jest krótki, ale ciekawy. Zajmie pół godziny.
Pobyt tutaj to jak wielka lekcja biologii, geografii, ale też tolerancji i wrażliwości. Jesteśmy ze sobą, z naturą nierozerwalnie połączeni. To jest to, co tutaj uwiodło Darwina, to jest to, co tutaj uwiodło i mnie.
Już w porcie wita nas wylegujący się na kamieniach lew morski. Mimo trzystu kilogramów wagi, zwierzę zwinnie porusza się po stromych kamieniach. Tuż obok biegają kolorowe legwany. To niesamowite, że zwierzęta tutaj nie czują strachu.
Żółwie słoniowe, bo to one zamieszkują Galapagos, od nich również wzięła się nazwa archipelagu, należą do największych na świecie. Ich waga przekracza 200 kg a wysokość dochodzi do metra.
Rzadko gdzie na świecie można znaleźć w jednym miejscu zarówno pamiętający sowieckie czasy olbrzymi rybacki trawler, jak i faunę rafy koralowej oraz... delfiny. Takim wyjątkowym miejscem jest Litewskie Muzeum Morskie.
Najwyższy szczyt Gór Rodniańskich – Pietrosul – jest jednocześnie najwyższą górą w całych Karpatach Wschodnich. Sąsiednia Rebra i oddalony nieco na wschód stożkowaty Ineul wyznaczają najbardziej skalistą część grani. W dole, w lodowcowych cyrkach i kotłach błyszczą niewielkie jeziorka.
W sercach Niemców legenda o Loreley wciąż żyje. Gdy statek zbliża się do skały, turyści w skupieniu słuchają smutnej pieśni Heinricha Heinego o Loreley, a niektórzy mają nawet łzy w oczach...