Nawet w hotelu Atlantis zbudowanym na tej sztucznej wyspie, którego gigantyczna arka pośrodku stanowi jak gdyby bramę wjazdową, nie wpuszczono mnie na miejsce z którego można oglądać zatokę i wyspy, gdyż nie byłem gościem tego hotelu...
Kolejny dzień w stolicy Argentyny postanawiam przeżyć jak prawdziwa turystka. Doskonałym pomysłem na zwiedzanie – a dla mnie na utrwalenie sobie tego co już widziałam – jest przejażdżka autobusem widokowym. Mogę wsiadać i wysiadać w dowolnej części miasta.
La Boca była kiedyś najbiedniejszą i najniebezpieczniejszą częścią miasta. Poniekąd dalej jest. Wystarczy jednak skręcić w nieodpowiednią boczną uliczkę, żeby poczuć na własnej skórze złą sławę tego miejsca.
Taksówkarz okazuje się synem polskich imigrantów, wiec cała droga mija nam na rozmowie – miksujemy polski, hiszpański i angielski. To spotkanie potraktowałam jako dobry zwiastun w podroży, bo przecież spotkałam prawdopodobnie jedynego polskiego taksówkarza w całej Argentynie…
Na pozór wszystko jest tak, jak zawsze. Jest stajenka, Maryja i Józef pochylają się nad nowonarodzonym dzieckiem. Przed stajenką przesuwa się szpaler gości. Trochę sztywni, przechodzą gdzieś nie zwracając uwagi na leżące w żłóbku dzieciątko.
„Blubry Starego Marycha” były trwającą zaledwie kwadrans audycją nadawaną w niedzielne przedpołudnia w lokalnej gwarze, podczas której tytułowy Stary Marych opowiadał o wydarzeniach ostatnich dni.
Już na lotnisku witają nas uśmiechnięci tubylcy w tradycyjnych strojach. Mężczyźni w zawieszonych na biodrach brązowych chustach i kolorowych kwiecistych koszulach, kobiety w wielobarwnych sukienkach przypominających worki i wzorzystych turbanach. Nakładają nam naszyjniki z malutkich muszelek...
Mało kto wie, że popularne także w Polsce całowanie pod jemiołą przyszło do innych krajów właśnie z Wielkiej Brytanii. Warto zapamiętać, że liczba możliwych do oddania pocałunków jest ograniczona do liczby owoców znajdujących się na jej gałązkach.
Festyn Bankside Frost Fair w Londynie (od 12 grudnia) to echo czasów, kiedy dawno temu Tamiza zamarzała, a londyńczycy świętowali ślizgając się na lodzie. Obecnie festyn organizuje się przy trasie spacerowej nad rzeką.
Początek sezonu tradycyjnych zimowych wyprzedaży w Londynie przypada na drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Przed sklepami ustawiają się wtedy kolejki najbardziej zagorzałych amatorów okazyjnych zakupów.