Lekki brudek, nieporządek w otoczeniu, zdezelowane samochody porzucone w różnych etapach życia. Właściwie niewiele zgadzało sie z opisem przewodników, ale im głębiej w krainę Orfeusza, tym ciekawsze były niespodzianki.
Po trzech godzinach w autobusie mogę śmiało powiedzieć, że absolutnie wszystko co słyszałam, jest prawdą. To jedno z najpiękniejszych miast w Ameryce Południowej, a nawet i na świecie.
Naszym celem jest dzielnica El Rodadero – nowa cześć miasta, słynąca z dobrych restauracji, nocnych klubów i pięknej plaży. Niestety, na miejscu zastajemy hałaśliwy kurort z olbrzymimi amerykańskimi liniowcami zasłaniającymi widoki.
Dzień sylwestrowy rozpoczynamy rano przepyszną arepą – plackiem kukurydzianym z słonym białym serem w środku. Koło południa mama Aleidy rozpala małe ognisko na ulicy, stawia na nim olbrzymi garnek, w którym przyrządzana jest zupa dla całej okolicy...
Na początek toast z błogosławieństwem rodziny i pierwszy taniec młodych. William i Paola kręcą się po sali w rytm merengue, przy akompaniamencie głośnych wiwatów i oklasków. Od jedzenia uginają się stoły...
Obserwuję tańczących Rolos i Cachacos – mieszkańców stolicy. Aleida tłumaczy słowa piosenek salsy – niektóre są dowcipne, inne wzniosłe i poważne, każda opowiada o miłości...
Kolejny mój cel to Cali – światowa stolica salsy i rodzinne miasto mojego znajomego Jorge. Mówi się ze Caleños – mieszkańcy miasta, rodzą się z umiejętnością kołysania biodrami w takt muzyki, tutaj tańczy dosłownie każdy i wszędzie.
Kolejka do kolejki wydawała się niewielka. Wydawało nam się nawet, że wszyscy, którzy stoją przed kasami, zmieszczą się na raz. Pamiętaliśmy z zimy, że nowe przestronne wagoniki mieszczą aż 60 osób. Chwila, i będziemy na górze...
Do plaży było kilkaset metrów, ale brzeg morski wyglądał jak marzenie. Spora zatoczka w kształcie półksiężyca, z jednej strony ograniczona niewysokim regularnym klifem, z drugiej poszarpanymi skałami. Kilka parasoli, sporo ludzi.
Rzeka płynie tu między niewielkimi wzniesieniami przez las. Brzegi zarośnięte, wszystkich roślin nazwać nie sposób, trzeba by się douczyć. Tyle ich jest, tak bardzo różnych....