Balaton
Północ czy południe? Prawdy i mity

Pokutuje przekonanie, utrwalane przez mało rzetelne przewodniki, że północ jest spokojniejsza i bardziej malownicza, a południe brzydsze, mnie ciekawe i pełne rozkrzyczanej młodzieży. Turyści wprowadzeni są w błąd...
fot: Katarzyna Kociuba
Balaton. Północ czy południe? Prawdy i mity
Balaton jest bardzo urozmaicony i każda jego część jest przepiękna, choć inna. Warto pamiętać, że liczy sobie 77 km długości, więc poszczególne atrakcje nie są od siebie specjalnie oddalone.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Postanowiłam rozprawić się z opowieściami krążącymi w Polsce na temat Balatonu. Jego oba brzegi różnią się zasadniczo, ale w sposób często odbiegający od naszych wyobrażeń.

Pokutuje przekonanie, utrwalane przez mało rzetelne przewodniki, że północ jest spokojniejsza i bardziej malownicza, a południe brzydsze, mnie ciekawe i pełne rozkrzyczanej młodzieży. Turyści wprowadzeni w błąd często w złych miejscach szukają noclegu, nie wiedząc, gdzie naprawdę odpoczną wedle swoich potrzeb.

Tymczasem Balaton jest bardzo urozmaicony i każda jego część jest przepiękna, choć inna. Warto też pamiętać, że liczy sobie 77 km długości, więc poszczególne atrakcje nie są od siebie specjalnie oddalone. Pomiędzy obydwoma brzegami kursują statki wycieczkowe, jest też samochodowa przeprawa promowa (pomiędzy Tihany a Szántód, płynie się 5-7 min), więc mieszkając po jednej stronie, łatwo zwiedzić także drugi brzeg.

Brzeg północny:

* Północny brzeg gwałtowniej opada. Jeśli ktoś lubi i umie pływać na głębszej wodzie, będzie na pewno zadowolony. Zaznaczyć jednak trzeba, że częściej też wieją tutaj wiatry, w znaczącej przewadze z północy. Powodują one powstawanie fal, co w połączeniu z szybszym spadkiem wody sprawia, że północny brzeg jest mniej przyjazny dla rodzin z dziećmi, szczególnie małymi.

* Północny brzeg jest górzysty, co często w praktyce wygląda tak, że nad brzegiem jest port, plaża, główny deptak, a miejsca noclegowe i całe centrum miasta są na górce. A zatem rano raźnie schodzimy sobie z górki na plażę, a po całym dniu plażowania musimy wspiąć się pod górkę, przeważnie w upale. Jeśli wieczorem mamy ochotę napić się wina w jakiejś knajpce przy nadbrzeżnej promenadzie, schodzimy nad brzeg i bawimy się ze świadomością, że jeszcze czeka nas spacerek pod górkę.

* Po tej stronie rzeczywiście nie brak malowniczych wzgórz pełnych winnic, więcej jest zabytków (muzeów, ruin zamków, zabytków sakralnych) i osobom bardziej nastawionym na zwiedzanie niż na plażowanie może się tu podobać. Na pewno warto zobaczyć półwysep Tihany i słynne winne wzgórze Badacsony. Ale jedno i drugie spokojnie wystarcza na jednodniową wycieczkę, zaś jako że w sezonie ściągają tu tłumy turystów, trudno nazwać je oazami spokoju. Osoby szukające ciszy mogą poczuć się rozczarowane, decydując się w sezonie na nocleg właśnie w tych miejscowościach.

Czytaj dalej - strony: 1 2 3

Poczytaj więcej o okolicy:

Dodano: 7 marca 2012; Aktualizacja 8 września 2019;

Komentarze: 2

    mara, 10 marca 2012 @ 09:15

    Prawdą jest, co napisano. Byłam kiedyś kilkakrotnie po północnej stronie Balatonu, zagospodarowanej, gwarnej, miejskiej. Jakież było moje zdziwienie, gdy wylądowałam przypadkiem na kempingu po stronie południowej. Po pierwsze na rzeczonym kempingu nie było twardej spalonej ziemi, tylko miękka, zielona trawka (sierpień). Po drugie – ludzi jak na lekarstwo (w porównaniu z takim Balatonfured). Po trzecie… tu trochę gorzej do wody trzeba było iść najpierw po długim pomoście przez trzciny, potem – bardzo daleko już w wodzie, by popływać. Woda do pól uda, nic więcej. Ale ja znacznie lepiej wspominam południe. I polecam.

    Dziadek, 4 sierpnia 2020 @ 19:59

    Wypoczywamy nad Balatonem pierwszy raz i aż się sobie dziwię, że dopiero po dziesiątkach lat turystyki kempingowej, dopiero teraz odkryliśmy to urocze miejsce. Jest to, bez rozgrzeszania, samego siebie, zasługa potocznych opinii, na temat Balatonu, jakie można usłyszeć i przeczytać, w języku polskim. Polacy mogą czuć się tutaj nieswojo, gdyż niewiele możemy przeczytać, a raczej nic nie zrozumiemy. Sporadycznie można spotkać jakieś objaśnienia w języku polskim i to raczej na zasadzie tłumaczenie menu restauracji translatorem Google. Biwakujemy na północnym brzegu, w miejscu o łagodnym spadku. Tablice informujące o głębokości wody 125 cm są posadowione w wodzie około 200 m od linii brzegowej. Na kempingu mnóstwo małych dzieci. W zdecydowanej przewadze Węgrzy. Ceny jak w Chorwacji, jednak biorąc pod uwagę odległość z Polski, wychodzi dużo taniej. Trasy rowerowe w ciągu dnia prowadzą przez ciekawe krajobrazy, a po zmroku dają posmakować kurortowego życia. P. S. Miał to być nasz przystanek w drodze na Chorwację, a spędziliśmy tutaj cały urlop.

Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!