Dovje-Mojstrana, bo tak funkcjonuje ta nazwa, to dwie osobne wsie tworzące „jedność turystyczną”. To turystyczna kolebka księdza Aljaža, pioniera turystyki w Alpach Julijskich.
Dochodzimy do polany na której stoi schronisko. Nad nim ogromna północna ściana Triglava. Dalej ładna ścieżka wprowadza w las. Jest to najstarszy szlak w Alpach Julijskich wyznakowany w latach osiemdziesiątych XIX wieku. Prowadzi na szczyt najwyższej góry w Słowenii.
Jezioro Bohinjskie jest największym stałym zbiornikiem wodnym Słowenii, a zasilane jest wodospadami Savicy. Najlepszy do niego dostęp stanowi Ribčev Laz. Tu, na brzegu, na kamiennym postumencie, dumnie stoi Zlatorog.
Wygląda tu wszystko bajecznie. Szmaragdowe jeziorko z wyspą pośrodku, na której zobaczymy kościół, zamek wczepiony w stromą skałę i widoki na najwyższe szczyty Alp Julijskich i Karawanek.
To fantastyczny szlak. Przechodzę przez pierwszy drewniany wiszący most. Pod nim wartka i hucząca Soča. Ścieżka powoli wznosi się zakosami. Cały czas jest odsłonięta panorama rzeki i Alp Julijskich.
Trenta ciągnie się na długości kilku kilometrów. Domów tu niewiele, a gospodarstwa tworzą małe osiedla. Wieś położona jest w najwyższej części doliny Sočy, a cały jej obszar należy do Triglavskiego Parku Narodowego.
Od Kranjskiej Gory do Trenty jest 25 km i 50 bardzo ostrych zakrętów. Zakręty te są numerowane i półmetek jest na przełęczy. Nachylenie drogi ma przeważnie 14 proc. Niby tylko jest to tylko 25 km, lecz nam przejazd zajął okokło dwu godzin...