Warszawa
Śladem harcmistrza „Zośki”

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Znamy ich głównie za sprawą druha Aleksandra Kamińskiego „Kamyka”, który unieśmiertelnił ich w „Kamieniach na szaniec”. Może kojarzymy ich także z filmu „Akcja pod Arsenałem” lub pamiętamy opowieści z lekcji historii.
Jawią się w nich jako bohaterscy chłopcy, którzy poświecili życie wzniosłym, szlachetnym, ale chyba nie do końca zrozumiałym ideałom. Maciej Aleksy Dawidowski „Alek”, Jan Bytnar „Rudy”, Tadeusz Zawadzki „Zośka” – to o nich mowa. Wydają się tak doskonali, że niemal nierealni. Tymczasem wystarczy wybrać się na spacer po Warszawie, żeby odnaleźć ich ślady. Żeby przekonać się, że bohaterowie książki z dziecięcych lat byli realni, obecni, żywi i prawdziwi. I wycisnęli na losach harcerskiej Warszawy niezbywalne piętno.
Kiedy pierwszy raz przyjechałam do stolicy, to właśnie po to, by odnaleźć ślady ludzi, których życiorysy tak bardzo mnie zainspirowały i zachwyciły. Z Dworca Centralnego skierowałam się w stronę ulicy Koszykowej. Tam do śmierci w sierpniu 1943 roku mieszkał Tadeusz Zawadzki „Zośka”; harcmistrz, podporucznik AK, dowódca warszawskich Grup Szturmowych Szarych Szeregów. Był synem profesora Józefa Zawadzkiego, wybitnego chemika, rektora Politechniki Warszawskiej oraz Leony Siemieńskiej-Zawadzkiej, działaczki oświatowej, jeszcze z okresu zaborów. Właśnie w domu profesorskim Politechniki, przy ulicy Koszykowej 75 mieszkała rodzina Zawadzkich. Tam wracał Tadeusz – uczeń, Tadeusz – harcerz, a wreszcie Tadeusz – żołnierz Polski Podziemnej. Dziś na bocznej ścianie tego domu znajduje się pamiątkowa tablica. Ciepłe, jasne kolory wzbudzają zaufanie. Tak samo jak wzbudzał zaufanie Tadeusz wśród przyjaciół – zarówno w gronie szkolnym jak i w swojej drużynie harcerskiej, legendarnej 23 Warszawskiej Drużynie Harcerzy, od koloru chust zwanej Pomarańczarnią.
Kolejnym miejscem bardzo mocno związanym z Tadeuszem Zawadzkim jest liceum imienia Stefana Batorego przy ulicy Myśiwieckiej 6. Zostało powołane do życia 1 września 1918 roku jako jedna z pierwszych polskich szkół po stu dwudziestu trzech latach niewoli. Nadano jej nazwę Królewskie Polskie Gimnazjum imienia Stefana Batorego. Jak podaje Barbara Wachowicz w „Gawędzie o bohaterach Kamieni na szaniec„, w akcie fundacyjnym nowej państwowej szkoły średniej w Warszawie widniały słowa: i pragnąc aby kształcąca się młodzież miała zawsze przed oczyma najwyższy wzór głębokiej myśli państwowej, władnego czynu oraz majestat Państwa Polskiego. Tak też było w istocie.
W holu głównym gmachu widnieją słowa Zygmunta Krasińskiego: Z wiary waszej wola wasza, z woli waszej czyn wasz będzie. O prawdziwości tych słów najlepiej świadczy ogromna ściana z nazwiskami nauczycieli i absolwentów szkoły poległych i zamordowanych w czasie II wojny światowej. Długa lista sięgająca od podłogi po sam sufit zdaje się nie mieć końca, a nazwiska wyryte w kamiennej tablicy zostały jednocześnie wyryte w historii Batorego i samej Warszawy. Wszyscy oni przez wiele lat przekraczali progi szkoły jako uczniowie bądź wychowawcy. Wszyscy oni – gdy zażądano od nich największej ofiary – nie mieli wątpliwości. Wśród nich był Tadeusz Zawadzki.
Dodam informację o niezwykłym zdarzeniu w trakcie pogrzebu Zośki. Otóż, gdy skromny (konspiracja) kondukt pogrzebowy zbliżył się do cmentarza (Powązki Wojskowe), z przerażeniem zauważono, że wzdłuż ulicy przed cmentarzem stoi… cała kompania Wehrmachtu. Niemcy ćwiczyli jakąś musztrę… Kondukt z ciałem Zośki przeszedł więc wzdłuż całego szeregu wyprężonych na baczność Niemców.