Borneo
W „długim domu” Ibanów
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Docieramy do brzegu rzeki Lemanak, jednego z dopływów Lupar River na Borneo, wpadającej do Morza Południowochińskiego. Przesiadamy się do długich łodzi z silnikami Yamaha, z dwuosobową załogą: motorzystą-sternikiem na rufie i obserwatorem na dziobie.
Płyniemy w górę rzeki, zagłębiamy się w dżunglę. Rzeka ma od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów szerokości. Brzegi porastają drzewa. Jest dużo starych, o grubych pniach. Gałęzie w wielu miejscach łączą się, tworząc jak gdyby baldachim nad rzeką. Widoki przyrody są fascynujące. Od czasu do czasu mijają nas małe łodzie tubylców. Napotykamy także większe, którymi ich dzieci dowożone są do szkoły leżącej także nad rzeką w dżungli.
Mieszkamy w „długim domu”
Późno popołudniu jesteśmy na miejscu. Strome wyjście na wysoki brzeg. Zakwaterowanie w „długim domu” dla gości – obok podobnych dla stałych mieszkańców. To najbardziej typowe budownictwo w dżungli Borneo, a zarazem najmniejsze – poza rodzinami – komórki tutejszego społeczeństwa. „Długie (rzeczywiście na kilkadziesiąt metrów) domy” mają swoją historię i tradycyjny sposób wznoszenia. Wspólnota 100-200 osób najpierw wybierała – głos mieli tylko mężczyźni – przywódcę. Następnie rozpoczynano budowanie domu na palach. W przeszłości domy były wysokie na 20-25 stóp nad ziemią, a więc wzrostu dwu mężczyzn.
Cała społeczność pod jednym dachem
Obecnie, gdy nie ma wojen, domy są niższe. Najpierw – w środku przyszłej budowli – powstawało mieszkanie dla przywódcy. Później, obok, jego najbliższych krewnych. Następnie dla pozostałych członków wspólnoty. Im czyjaś ranga w niej niższa – tym mieszkanie znajduje się bliżej skraju. Bo wrogowie napadali przecież od strony zewnętrznej… System ten trwa nadal, szefami „długich domów” zostają w wyborach zazwyczaj po śmierci ojców ich synowie. Gdy osada liczy kilka, a nawet kilkadziesiąt domów ma tyluż przywódców, którzy wybierają naczelnego.
Każdy zna swoje miejsce
Długie domy mają po trzy lub cztery poziomy i kilka części. Na główny – mieszkalny, wchodzi się po schodach. Jest to ciągnąca się wzdłuż całego budynku weranda. To miejsce publiczne, gdzie toczy się życie codzienne, bawią dzieci, wykonuje roboty domowe, spotyka się z gośćmi. Z tej werandy są wejścia do pomieszczeń – pojedynczych pokoi dla rodzin. Mieszkają tam z dziećmi, ale z dziewczynkami tylko do 15 roku życia. Starsze, jako kandydatki do zamążpójścia, zajmują wyższy poziom budowli, gdzie są także spichrze, skład koszy itp. Na poddaszu zaś suszarnie nasion i roślin. Natomiast poniżej tarasu – chlewiki dla trzody, ptactwa domowego itp.
Nowoczesność zagląda do dżungli
„Długie domy” wznosi się z drewna twardych i odpornych drzew żelaznych, ściany z prętów bambusa. Dachy niegdyś kryte były liśćmi palmowymi, obecnie cienką blachą. Woda do picia do zespołu „długich domów” doprowadzana jest systemem rur ze źródeł górskich, nawet z odległości 10 km. Do oświetlenia dawniej służyły lampy oliwne, później naftowe, obecnie baterie i agregaty elektryczne. Zaproszeni zaglądamy do niektórych pomieszczeń prywatnych. Są w nich proste meble, ale niekiedy także meblościanki, lodówki, telewizory… W sumie jednak jest prymitywnie, chociaż to już nie prymityw czasu łowców głów.
Dodaj komentarz