Salta
Miasto tanga, pizzy i inkaskich mumii
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Salta, ósme co do wielkości miasto Argentyny, znajduje się na południowym zachodzie kraju, niedaleko granicy z Chile. Malowniczo położone, w dolinie pomiędzy górami, zachwyca spokojem i przeraża wysokimi temperaturami.
Podróżuję tym razem z rodakami, poznanym w autobusie młodym małżeństwem z Warszawy, które przyjechało do Argentyny doskonalić swoje tango. Razem dzielimy pokój w hotelu i razem zwiedzamy. Centrum życia miasta to porośnięty palmami główny plac ? Plaza 9 de Julio. To tutaj mieszkańcy wypoczywają, grają w karty, plotkują, czasem drzemią. Świeżo poślubione pary robią sobie sesje fotograficzne. Plac otaczają osiemnastowieczna katedra, stary hotel w stylu kolonialnym i Muzeum Archeologii, gdzie można podziwiać m. in. doskonale zachowane mumie trzech dziewczynek, prawdopodobnie złożonych w ofierze przez Inków.
Kolejką linową wyjeżdżamy na punkt widokowy. Do tej pory miasto nie wydawało mi się aż tak duże, dopóki nie zobaczyłam go z góry, od wzgórza do wzgórza, zabudowa wypełnia całą dolinę. Po południu kontynuujemy, zwiedzanie, spacerujemy urokliwymi uliczkami. Zaglądamy do imponującego, czerwono-złotego kościoła Saint Francis i kolonialnego teatru Victoria. Zaliczamy też muzeum archeologii. Mumie, zaledwie kilkuletnich dzieci, robią piorunujące wrażenie. Dzień kończymy na przepysznej pizzy ? Argentyńczycy słyną z tego dania, prawdopodobnie dzięki włoskim wpływom, które są tutaj ogromne.
Mój drugi dzień w Salcie to równocześnie ostatni w Argentynie. Para z polski wyjeżdża z samego rana, a do mnie dołącza stary znajomy z Australii, Hugh, którego przypadkowo spotkałam na ulicy w Puerto Iguazu. Ponieważ na zewnątrz gorąco jest nie do zniesienia, prawie cały dzień spędzamy w zaciemnionym patio hostelu wspominając dawne czasy.
Wieczorem idziemy na kolację, mimo tłoku dostaliśmy wolny stolik, a raczej, co jest tutaj częstą praktyką, kelner przyniósł z zaplecza dodatkowy stół i krzesła i ulokował je na samym środku sali. Powoli przy muzyce tanga i kieliszku wina, dzień dobiega końca, a wraz z nim moja przygoda z Argentyną.
Dodaj komentarz