Dżakarta
Kraj, który będzie

Ścisłe centrum lśniące czystością, tu i ówdzie niemal wypolerowane na błysk, uporządkowany uliczny ruch samochodowy, mnóstwo różnokolorowych kwiatów i kwiatowych dekoracji, a przede wszystkim mili acz niespecjalnie wylewni mieszkańcy...
fot: Jarosław Swajdo
Dżakarta. Kraj, który będzie
W ogóle Europy w stolicy Indonezji zachowało się chyba relatywnie sporo.
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
  • Dżakarta. Kraj, który będzie
Uwaga! Materiał został zamieszczony w naszym portalu już ponad rok temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Jednocześnie Haga zachowała Nową Gwineę Holenderską (zaanektowaną przez Dżakartę 1962 i wcieloną do Indonezji jako Irian Zachodni). Ów częściowo, jako wynik nadmienionych wyżej destrukcyjnych machinacji holenderskich, wymuszony na Indonezji federacyjny twór znikł jednak już pół roku później. Siedemnastego sierpnia 1950 roku, tedy dokładnie w piątą rocznicę pamiętnej proklamacji niepodległości, Archipelag przyjął bowiem postać istniejącej po dziś dzień unitarnej Republiki Indonezji. Formalne resztki trzechsetletnich więzi z Holandią definitywnie zerwano w 1956 roku.

Tworzenie narodu

Indonezja była wolna. Wolnościowe marzenie ziściło się. Teraz, zrealizowane hasło Indonesia Merdeka czyli Wolna Indonezja przekuwając w Indonesia Raya czyli Wielka Indonezja, energicznie przystąpiono do tworzenia narodu (jeden kraj, jeden naród, jeden język). Z całej mozaiki i pstrokacizny etnicznej. Z dziesiątek i setek ludów, używających nieprzeliczonej ilości języków, dialektów i narzeczy, na dodatek rozproszonych po gigantycznych morskich przestrzeniach, zasiedlających tysiące niekiedy mocno izolowanych wysp, stojących na przeróżnych poziomach cywilizacyjnych. Główny ku temu instrument to wspólny język. Po uzyskaniu niepodległości stanęło przed nowym państwem zagadnienie wyboru języka urzędowego, w warunkach etnicznej mozaiki mogącego być także mową łącznikową (Verkehrssprache).

W odróżnieniu od byłych posiadłościach angielskich czy francuskich język dotychczasowego kolonizatora raczej nie wchodził w rachubę ze względu na jego znikomą w świecie rangę (w przypadku jednak ewentualnego przyjęcia wzrosłaby ona dzięki Indonezji niepomiernie, choć Indonezja z oczywistych względów nigdy w tym zakresie nie stałaby się dla Holandii tym, czym np. Brazylia dla Portugalii). Najprościej byłoby oczywiście osadzić w takiej roli język grupy najliczniejszej bądź dominującej politycznie i społecznie, zatem w tym przypadku Jawajczyków, dekretując go językiem narodowym (jak np. tagalog na Filipinach). Wiązałoby się to jednak z niemal oficjalnym uznaniem i bez tego uprzywilejowanej pozycji Jawy.

Chcąc uniknąć podobnego wrażenia zdecydowano się na krok zgoła odmienny i być może bezprecedensowy w skali świata. Za narodowy uznano bowiem język malajski, przed setki lat używany w tych stronach świata jako lingua franca, nazywając go językiem indonezyjskim (Bahasa Indonesia). Jest to język tożsamy z używanym w sąsiedniej Malezji (Bahasa Malay-sia). Bahasa Malaysia i Bahasa Indonesia występują w dwóch zestandaryzowanych wariantach. Pewne między nimi różnice wynikają głównie z zapożyczeń europejskich, angielskich w wersji malezyjskiej a holenderskich w indonezyjskiej. Od razu rzucają się też w oczy takie drobnostki jak dla przykładu stesen po malezyjsku a stasiun po indonezyjsku czy Dataran Merdeka w Kuala Lumpur a Medan Merdeka w Dżakarcie. Równolegle z indonezyjskim funkcjonuje też blisko spokrewniony z nim jawajski.

Jakarta Kota

Albo Kota Tua. Albo Oud Batavia. Czyli Stare Miasto. Kwartał w sąsiedztwie dworca kolejowego Dżakarta Miasto, Stasiun Jakarta Kota, z czasów holenderskich, zabu-dowany zabytkowymi obiektami, niekiedy sięgającymi początków ery Vereenigde Oostindische Compagnie, a zgrupowanych wokół bardzo europejskiego rynku i jego przyległości. Dla każdego Europejczyka miejsce w Dżakarcie do odwiedzenia bez wątpienia więcej niźli obowiązkowe.

W ogóle Europy w stolicy Indonezji zachowało się chyba relatywnie sporo. Ścisłe centrum lśniące czystością, tu i ówdzie niemal wypolerowane na błysk, zwłaszcza okolice Medan Merdeka i Jalan Jenderal Sudirman, uporządkowany uliczny ruch samochodowy, co rusz spotykane jakże wyraziście germańskie słowo halte na oznaczenie miejskiego przystanku autobusowego, mnóstwo różnokolorowych kwiatów i kwiatowych dekoracji, a przede wszystkim mili acz jakby właśnie tak z protestancka niespecjalnie wylewni mieszkańcy. Czyż wszystko to nie może choćby i tylko trochę przywodzić na myśl naszej europejskiej Holandii? Przy okazji. Podobnież w sąsiedniej Nowej Gwinei, przez jakiś czas częściowo posiadłości naszego zachodniego sąsiada, przetrwały jakieś śladowe resztki niemczyzny. Dać temu wiarę z różnych powodów ciężko. Z naszego paneuropejskiego punktu widzenia byłoby to jednak piękne mimo wszystko. Tzn. mimo brzemienia białego człowieka.

Czytaj dalej - strony: 1 2 3
Dodano: 18 października 2018; Aktualizacja 23 października 2018;
 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij