Dżakarta
Kraj, który będzie
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Dżakarta to stolica Indonezji, olbrzymiego państwa, równoleżnikowo różnymi archipelagami rozciągniętego na ponad pięciu tysiącach kilometrów, zatem jednej ósmej całego równika.
Jako też stolica kraju, na świecie czwartego pod względem liczby ludności, rozsiadła się u północno-zachodniego brzegu Jawy, jednej z Wielkich Wysp Sundajskich. Jest jedną z najgęściej zaludnionych połaci świata, zamieszkana przez 10 milionów ludzi. Jako Greater Jakarta, określana także mianem Jabodetabek, akronimem od głównych punktów stycznych, tj. Jakarta, Bogor, Depok, Tangerang i Bekasi, zajmuje 6,3 tys. km?, przekracza 30 (!) milionów i jest obecnie drugą metropolitalną przestrzenią kuli ziemskiej po Greater Tokyo Area.
Ten przepotężny monocentryczny organizm, postrzegany jako indonezyjski Nowy Jork czyli The Big Ap-ple i stąd noszący przydomek The Big Durian, o rozmiarach w naszych europejskich realiach chyba tak do końca trudnych do pełnego sobie uzmysłowienia, formalnie funkcjonuje jako pięć administracyjnie odrębnych miast (Dżakarta Centralna, Dżakarta Wschodnia, Dżakarta Północna, Dżakarta Południowa, Dżakarta Zachodnia). Ogrom Dżakarty i Indonezji, a także adekwatnie wielkich ambicji politycznych, najdobitniej oddaje centralny stołeczny plac, w czasach holenderskich Koningsplein, a od 1949 roku Medan Merdeka, czyli Plac Wolności bądź Plac Niepodległości, bo słowo to nosi w języku indonezyjskim te dwa bliskie sobie znaczenia, w zależności od przyjętych miar uznawany za trzeci największy na świecie, ze wznoszącym się pośrodku równie gigantycznym Pomnikiem Narodowym (Monumen Nasional).
Azja dla Azjatów
W 1940 roku Niemcy najechali Holandię, zaś początkiem 1942 ich japońscy sojusz-nicy wylądowali w Indonezji. Holendrzy stawili im opór daleki od bojowego ducha i mimo zachęt ze strony Anglosasów szybko skapitulowali. Indonezyjczycy potrakto-wali wkraczających Japończyków jak wyzwolicieli, witając ich z owacyjną spontanicznością, a euforia ta sięgnęła zenitu, gdy w pierwszych dniach Japończycy pozwolili im na wywieszanie czerwono-białej narodowej flagi i uroczyste śpiewanie narodowego hymnu (czego zabroniono już jednak po paru dniach). Okres okupacji japońskiej 1942?1945 w ogólnym rozrachunku wyszedł Indonezyjczykom i pozostałym Azjatom na plus. Błyskotliwe sukcesy wojenne Japonii, upokarzające Europę i pokazujące iż można ją pokonać, zredukowały w oczach Indonezyjczyków niemal do zera autorytet Holendrów, co przy rozmaitych posunięciach natury politycznej, tudzież zmasowanej panazjatyckiej propagandzie, wydatnie wzmogło silnie narastające od międzywojnia antykolonialne nastroje.
Japończycy uwolnili przebywających pod kluczem indonezyjskich aktywistów narodowych, wykorzystując ich jako parawan dla swej polityki, zaś za sprawą upowszechniania przez siebie radia, dbałości by docierało ono nawet w najdalsze zakątki kraju, takie postacie jak Sukarno i Hatta, niestrudzeni od lat bojownicy indonezyjskiej sprawy narodowej, stały się jeśli może nie zawsze ideologicznie bliskie to na pewno znane niemal wszystkim Indonezyjczykom. Miejscowi do pewnego stopnia wypełnili też lukę w przestrzeni społecznej spowodowaną usunię-ciem z niej Holendrów, pod nadzorem Japończyków sprawując różne dotąd na ogół niedostępne im funkcje kierownicze. Także powoływane przez okupanta polityczne organy doradcze, mimo iż obiektywnie patrząc ich doradztwo ważyło mniej niż analogicznych ciał pod kolonialnymi rządami holenderskimi, stanowiło kolejny krok na drodze ku politycznej emancypacji. Od strony natomiast bardziej praktycznej jako perspektywicznie chyba najważniejsze jawi się uzbrojenie Indonezyjczyków, kompletowanie z nich oddziałów wojskowych, wpierw pomocniczo-paramilitarnych, później też jednostek już stricte wojskowych, zdatnych do walk na froncie.
Dodaj komentarz