Drzewica
Ruiny zamku nad Drzewiczką
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Już drugi raz oglądałam zamek w Drzewicy. I drugi raz zadziwił mnie swoim ogromem i? zaniedbaniem.
Rzadko się już zdarza, by tej klasy zabytki pozostawały w tak nieogarniętym stanie. Nie myślę o tym, by go odbudowywać. Nie, bo i po co. Ale wyciąć trawę, poprowadzić ścieżkę, postawić tablicę informacyjną? Zrobić przerwę w odbojnicy, by dało się zejść z drogi do ruin. Wreszcie zabezpieczyć mury, by nie groziły zawaleniem się na głowę. Nie wystarczy zamknąć wejście na dziedziniec. Bo tyle się zmieniło, od mojego poprzedniego tu pobytu. Lat temu z górą dziesięć.
Ile zostało
Wejście na dziedziniec zamknięto, a na starych zdjęciach mam ścieżkę prowadzącą przez otwartą bramę. Dziś można obejść spacerem wydeptaną dróżką wśród wysokich traw wokół zewnętrznego obrysu muru. Zamek zbudowano na planie dużego prostokąta (37 x 43 m) z czterema wysokimi basztami na rogach i wewnętrznym dziedzińcem. Mury kamienne grube na 2,5 metra zwieńczone są ceglanymi kurtynami z blendami. To bardzo ciekawy widok. Był ponoć jeszcze ciekawszy, gdy ceglane szczyty kontrastowały z tynkowanymi białymi ścianami zamku. Ceglane ozdoby nawiązują do gotyku, ale portale i obramienia okien są już proste renesansowe. Zachowało się ich sporo. Całość otaczała z trzech stron fosa a od północy rzeka. Pozostała rzeka
Rodowa rezydencja i siedziba klasztoru
Zamek w Drzewicy zbudował w latach 1527-35 arcybiskup gnieźnieński Maciej Drzewicki. A po ukończeniu robót miał stwierdzić, że w Polsce nie ma piękniejszej budowli. Wybrał miejsce na prawym brzegu Drzewiczki, gdzie stał już wcześniej murowany dwór. Postawił budowlę pozornie obronną, bardziej jednak o charakterze rezydencji. Przez ponad 100 lat (do 1650) była siedzibą rodu Drzewickich. W 1675 roku zamieszkały w zamku bernardynki, którym pożar strawił położony niedaleko w górę rzeki klasztor. W 1787 roku zamek zwiedzał Stanisław August Poniatowski, a jego nadworny malarz Zygmunt Vogel namalował wtedy pejzaż z budowlą dla króla. Dzięki tej akwareli z 1792 roku (teraz w zbiorach Gabinetu Rycin Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego) wiemy, jak wyglądało zamczysko nim popadło w ruinę. A stało się to po pożarze w 1814 roku. Jak przedstawiała się ruina w połowie XIX wieku, wiemy z rysunków Michała Elwiro Andriolliego.
Co mówią legendy
* Po kapitulacji powstańców w Radoszycach gdzieś w okolicy zamku zakopano artylerię z okresu insurekcji kościuszkowskiej. Do tej pory jednak nie udało się jej odnaleźć.
* W gwiaździstą noc można zobaczyć smutną procesję sióstr bernardynek. Zakonnice obchodzą wszystkie komnaty i modlą się o przebaczenie. To kara za to, że po roratach nie wygasiły wszystkich świec i ogień strawił cały zamek.
* Znaleziono ponoć winną pożaru. I żywcem zamurowano. A może dlatego, że złamała śluby czystości? Jej jęki długo dochodziły z północnej ściany. Dlatego wykuto tam niewielką wnękę i wstawiono kapliczkę. Dziś to miejsce zaznaczono bieląc fragment zewnętrznego muru.
* Jest też i biała dama. To córka Adama Drzewickiego, która rzuciła się z najwyższej wieży, gdy Szwedzi szturmowali zamek w czas Potopu.
Dodaj komentarz