Guayaquil
W odwiecznym konflikcie ze stolicą

Autorka: Anna Kiełtyka
Pełno tutaj restauracji, sklepów, zadbane toalety, miła odmiana od peruwiańskich i boliwijskich prowizorycznych przystanków autobusowych, bardzo często ulokowanych na poboczach ulic, gdzie nikt nic nie wie.
fot: Anna Kiełtyka
Guayaquil. W odwiecznym konflikcie ze stolicą
Centrum miasta zapełniają szklane wieżowce, zadbane parki, szerokie, kilkupasmowe ulice. Życie towarzyskie skupia się na Malecon, parę lat temu władze miasta postanowiły zagospodarować brzeg rzeki.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Spory pomiędzy Quito i Guayaquil są tematem numer jeden w całym Ekwadorze. To pierwsze nosi dumną nazwę stolicy, drugie jest największym i najbogatszym miastem kraju. Oba regiony serdecznie się nie znoszą i prześcigają się w robieniu sobie na złość i utrudnianiu funkcjonowania.

Jedna z tutejszych anegdot opowiada, że gdy doszło do wielkiej awarii elektrycznej w całym kraju, to do Guayaquil prąd wrócił na parę godzin wcześniej niż do Quito, tylko dlatego, że elektrownia znajduje się w tym regionie.

O czwartej nad ranem wielkim, dwupiętrowym autobusem z Peru przyjeżdżam do Guayaquil. Tutejszy dworzec to nowoczesny kompleks, najlepszy jaki do tej pory widziałam w czasie całej swojej wyprawy. Pełno tutaj restauracji, sklepów, zadbane toalety, miła odmiana od peruwiańskich i boliwijskich prowizorycznych przystanków autobusowych, bardzo często ulokowanych na poboczach ulic, gdzie nikt nic nie wie. Błądzenie po obcym mieście po ciemku to nienajlepszy pomysł, dlatego przeczekuję tutaj następne dwie godziny, aż do świtu.

Coraz mocniej odczuwam zmęczenie, ostatni raz spałam w łóżku dwa dni temu, dlatego gdy tylko mija siódma jadę do pierwszego lepszego hostelu poleconego przez przewodnik. Mimo najlepszych chęci, pierwszy dzień w Ekwadorze,  przesypiam. Dopiero po 24 godzinach jestem gotowa zwiedzić miasto. To co jako pierwsze rzuca się w oczy, to wielkość i nowoczesność. Centrum miasta zapełniają szklane wieżowce, zadbane parki, szerokie, kilkupasmowe ulice. Życie towarzyskie skupia się na Malecon, parę lat temu władze miasta postanowiły zagospodarować brzeg rzeki, zbudowano tutaj nowoczesna promenadę z halą koncertową, wielkim domem handlowym, parkami, placami zabaw dla dzieci. To też jedyne miejsce w całym mieście absolutnie bezpiecznie, cały czas pod kontrolą policji.

Podobnie jak w innych miastach ameryki łacińskiej tutaj również kwitnie życie uliczne, na poboczach można kupić przekąski, napić się coli rozlewanej przez dzieci-sprzedawców wprost do plastikowych kubeczków, zjeść sałatkę z owoców. Kilkadziesiąt agencji turystycznych prześciga się w najlepszych ofertach wyjazdu na wyspy Galapagos ? to stąd lot trwa najkrócej.

Cały dzień schodzi mi na poszukiwaniach wyprawy w przystępnej cenie, a że nic takiego nie mogę znaleźć, decyduje się na samodzielny wyjazd. W biurze linii lotniczych kupuję bilet na najbliższy dostępny dzień, na pojutrze. Ponieważ w samym mieście nie ma za dużo atrakcji do zwiedzania, kolejny dzień spędzam w Parko Historio, ogrodzie botanicznym połączonym z zoo i skansenem przedstawiającym życie w Ekwadorze na przełomie wieków. Najbardziej zaciekawia mnie właśnie ta ostatnia cześć, gdzie aktorzy odgrywają scenki z epoki, próbując wciągnąć turystów w zabawę.

Wieczorem przechadzam się jeszcze po Malecon gdzie odbywa się jakiś darmowy koncert. Z samego rana, tak jak dwa dni temu, o świcie opuszczam miasto, tym razem samolotem, na wyspy Galapagos.

Dodano: 30 lipca 2011; Aktualizacja 7 czerwca 2020;
 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij