Grunwald 2011
Kto wygra tym razem?
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Już niebawem będziemy mieli kolejną odsłonę grunwaldzkiej bitwy. I chociaż to nie okrągła, bo 601 rocznica wydarzenia, którego datę zna chyba każde choć trochę podrośnięte dziecko (bywa, że to jedyna data znana z całej historii), to i tak jest to największa impreza rekonstrukcji historycznej, jakiej możemy się spodziewać tego lata.
Ruch pod Grunwaldem zacznie się już w najbliższą środę. Ściągną wojska, zapewne międzynarodowe. Ściągną gapie, także międzynarodowi. W zeszłym roku widziałem ogromną reprezentację Litwinów. Trudno się dziwić: to przecież ich władca, Witold, zwany przez nich Wielkim, miał duży (według Litwinów decydujący) wkład w tamto zwycięstwo.
Będą rzemieślnicy, artyści, woje i żebracy. Bo przecież żebracy zawsze ciągnęli za wojskiem. Będzie chleb ze smalcem, będzie można popatrzeć jak ostrzy się miecze. Będą też msze święte trydenckie (w sobotę i w niedzielę), według takiego samego porządku, jak to się działo w 1410 roku! Rycerze będą okładać się historyczną bronią całkiem na poważnie (widziałem w zeszłym roku jednego, który zszedł z pola bitwy „na tarczy” – jego przeciwnik całkiem poważnie rozharatał mu kolano). Wreszcie wielka próba generalna i wielka bitwa. Kurz i zamęt.
A potem wielki, wielogodzinny korek na wąskich drogach prowadzących na pola grunwaldzkie. Bo dojeżdżają wszyscy po trochu – rekonstruktorzy koczują na polu bitwy już od wtorku-środy. Gapie zjeżdżają później – jedni tylko na bitwę, inni na kilka dni. Odjeżdżają wszyscy razem.
Chciałem zobaczyć grunwaldzkie pola w czas dorocznej bitwy. Widziałem raz i to wystarczy. No, może trochę jeszcze ciekawi mnie, kto wygra tym razem… Co roku, myśląc o Grunwaldzie zadaję sobie to samo pytanie. Niestety. Mimo, że chłopaki okładają się całkiem na serio, w scenariuszu nie ma miejsca na przypadek. Wielki mistrz padnie na polu walki, Krzyżacy zejdą z niego pobici. Wszak to bitwa pod Grunwaldem, największa nasza wiktoria. Ale może chociaż powiedzie się oblężenie Malborka, zaplanowane tydzień później? Czas, po 601 latach wykorzystać w pełni grunwaldzkie zwycięstwo…
Byłam i ja w zeszłym roku pod Grunwaldem. Uciekłam jeszcze przed wielką bitwą. I tak trudno było się stamtąd wydostać. Ale spacerek przez obozowisko był bardzo ciekawy. Nie przypuszczałam, że mamy az tylu średniowiecznych rycerzy. Byli tam całymi rodzinami, koczowali, bawili się chyba dobrze, handlowali swoje rycerskie wyroby. Duża rzecz.
Byłem i ja pod grunwaldem i bardzo mi się podobało. A że nie można było wyjechać? drogi są, jakie są. Ruch był dość dobrze zaplanowany, tylko ludzi było mnóstwo.