Rzym
Ku miastu wszystkich Włochów

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Fundamentalnym po 1861 roku zagadnieniem dla nowo powstałego państwa włoskiego było uzyskanie przez nie Wenecji i Rzymu. Już 25 marca 1861 roku, czyli kilka dni po proklamacji w Turynie zunifikowanego Regno d’Italia, ogłosił premier Camillo Benso di Cavour, że stolicą Włoch może być tylko Rzym.
O ile przyłączenie Wenecji nie nastręczało większych problemów prócz stricte militarnego, czego z prusko-niemiecką pomocą dokonano w 1866 r. efektem trzeciej włoskiej wojny o niepodległość, o tyle sprawa Wiecznego Miasta wymagała zabiegów na płaszczyznach zgoła innych. Nie szło tutaj bowiem o jeszcze jedną włoską prowincję, nawet tak ważną jak Wenecja. Sama konieczność zlikwidowania bariery generowanej przez Stato Pontificio a teraz dzielącej już jedno państwo, inkorporacji terenów zalegających w samiutkim jego geograficznym środku i przez nie otoczonych, stanowiła oczywistość bezdyskusyjną, i to właściwie z każdego punktu widzenia, a choćby tylko poprzez sam wzgląd na spójność terytorialną kraju.
Poważne natomiast kontrowersje wywoływała nieodzowność w takim układzie obalenia świeckiej władzy papieża. Była to rzecz niebywale wręcz delikatna, kto wie czy nie jedyna tej miary w całych dziejach świata, sprawa nie tylko polityczna, a może nawet nie tyle polityczna, co przede wszystkim po prostu moralna. Myśl oto o wymierzeniu ojcu świętemu policzka, kolejnego, po tylu już dyshonorach i zniewagach, upokorzeniach i poniżeniach, jakich ze strony mocy świeckich doznało papiestwo w ostatnim stuleciu, zwłaszcza podczas rewolucji, jej napoleońskiego eksportu do Włoch, ale też wcześniej, w dobie absolutyzmu. Np. polityka wobec kościoła w Austrii i potraktowanie próbującego 1782 naiwnie interweniować w jego obronie Piusa VI przez Józefa II Habsburga, wzbudzała moralne oburzenie całej cywilizowanej Europy. I to nie tylko jej katolickiej połowy.
W 1867 roku o zajęcie Rzymu pokusił się Garibaldi podobną metodą jak kilka lat temu podbił Sycylię i Neapol. Poza wojskami papieskimi oraz francuskimi, stacjonującymi nad Tybrem dla zabezpieczania miasta, odpór dały mu i wtedy przybyłe do Włoch rzesze ochotników z katolickiej zagranicy (Battaglia di Mentana 3 XI 1867 r.).
20 września 1870 roku
Świetna okazja nadarzyła się trzy lata później. Dostarczył jej wybuch 19 lipca 1870 roku wojny francusko-pruskiej. Z marszu okazał się on dla Państwa Kościelnego wydarzeniem fatalnym, i to w dwójnasób. Raz, dając Francji militarny pretekst do wycofania ze SP swych chroniących je wojsk, a dwa, również dlatego, iż politycznie musiał Paryż dbać o zachowanie przez Włochy neutralności w konflikcie z Prusami. Czasowo zaś zbiegło się to z przyjęciem odebranego przez liberałów jako prowokacja dogmatu o nieomylności papieża (18 VII 1870 r.). 1 września Francuzi odwołali więc z Rzymu swe wojska. 8 września Wiktor Emanuel wystosował do Piusa list zwracając się w nim doń jako syn i jako katolik ale też jako Włoch (tak siebie zdefiniował).
Listem tym zaanonsował wejście do Państwa Kościelnego swych wojsk celem ochrony Italii i jego świątobliwości przed groźbą, jak to określił, kosmopolitycznej rewolucji. Ojciec święty odpowiedział kurtuazyjnie choć stanowczo (9 IX). 11 września armia królewska przekroczyła granice SP kierując się ku stolicy piotrowej. Do obrony stanęły oddziały papieskie wspierane przez katolickich wolontariuszy z różnych krajów, gł. Francji, Austrii i Bawarii, Belgii i Holandii, Irlandii i Hiszpanii, ale też np. z Meksyku i Rosji. Wojskami włoskimi komenderował gen. Raffaele Cadorna (ps. jego syn Luigi Cadorna był dowódcą włoskich sił zbrojnych podczas pierwszej wojny światowej do klęski pod Caporetto). Papieskimi zaś pochodzący z Badenii niemiecki gen. Hermann Kanzler.
Dodaj komentarz