Rzym
Ku miastu wszystkich Włochów
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Przemysłowe miasta północy zasadniczo wchłaniały wtedy ludnościowe nadwyżki z okolicznych terenów wiejskich, podczas gdy na Południu, aczkolwiek i tam szybko rosły niektóre miasta jako centra przemysłowe bądź ruchliwe porty morskie, przykładem Katania czy Tarent, zwykle emigrowano za ocean, do USA, Brazylii, Urugwaju, Argentyny. W Rzymie atoli, jedynym włoskim wielkim melting pot bez wielkiego przemysłu, obserwowano zaskakującą elastyczność i otwartość społeczną. Tak oto wedle danych z 1908 roku aż 22 proc. osób pochodzenia robotniczego znajdowało w swej stolicy posady urzędnicze, zaś 27 proc. z rodzin urzędniczych trudniło się pracą fizyczną. Dla porównania 1901 w Mediolanie tylko 11 proc. osób pracujących jako pomoc domowa ujrzało po raz pierwszy światło dzienne w tej padańskiej metropolii, a w industrii, wymagającej profesjonalnych kwalifikacji, niekiedy dość hermetycznie dziedziczonych, udział rodowitych mediolańczyków był znacznie wyższy (np. wśród drukarzy 53 proc.).
Dopiero po drugiej wojnie
Gros Włochów jeszcze jednak bardzo i bardzo długo nie mogło pogodzić się z obwołaniem Rzymu stolicą ich ojczyzny. Z jednej oto strony swoje tutaj odgrywały mnogie, zwykle wielowiekową tradycją uświęcone regionalizmy, w tym pamięć o państwach przedzjednoczeniowych z ich mniej lub bardziej dumnymi stolicami, nb. pamięć tu i ówdzie kultywowana do dziś. Zaś z drugiej uważano stolicę światowego katolicyzmu za zbyt uniwersalną dla sterowania jednym państwem.
Okres swego rodzaju wzajemnej adaptacji, tj. Italii do Rzymu a Rzymu do Italii, trwał gdzieś po drugą wojnę światową. Dopiero po niej Rzym definitywnie wcielił się we Włochy. Zespolił siebie z nimi. A także je zespolił. Lombardię z Kampanią. Kalabrię z Ligurią. Sycylię z Wenecją. Przybyłych do ROMA-AMOR włoskiego chłopaka z Arezzo i włoską dziewczynę z Campobasso albo Catanzaro. Stała się tedy La Citt? stolicą nie tylko nominalnie, ale taką w sensie i każdym i pełnym. Nie jest już Miasto tylko jednym z kilku wielkich miast Włoch, jakim w zasadzie było chyba jeszcze w okresie międzywojennym, mimo ówczesnych marzeń o nowym rzymskim imperium, znajdujących odzwierciedlenie także w rozmaitych realizowanych nad Tybrem ambitnych przedsięwzięciach urbanistycznych (np. Via dell’Impero dziś Via dei Fori Imperiali, Via della Conciliazione, Citt? Universitaria, Foro Italico, EUR. Można by tu chyba też wspomnieć o ostatecznym osuszeniu Agro Pontino i zakładaniu tam całkiem nowych miast, jak Littoria, 1932 r., dziś Latina, ze 126 tys. mieszkańców drugie w Regione Lazio, czy Sabaudia albo Pontinia, 1934).
Rzym przestał być miastem tylko Lacjum. Przestał też być stolicą ongisiejszego Stato Pontificio. Zdystansował wszystkie inne miasta włoskie. Dystansuje je zresztą bez ustanku i coraz bardziej. Sięgnął po prymat bezkonkurencyjny. Na lidera wysunął się zdecydowanie. Palmę pierwszeństwa objął niekwestionowaną. I mimo różnych tarć wewnątrzwłoskich, na ogół między Mezzanotte a Mezzogiorno, niekiedy może rzeczywiście ostrych, stał się miastem całej Italii. Najdokumentniej oddaje jej treść i jej ducha. Jest miastem wszystkich Włochów (i bez względu co na ten temat sądzą sobie rozmaici padańscy politykierzy, zwykle ci mniejszego kalibru). Nieco później zaś, tak gdzieś od dekady siódmej albo ósmej, poczęła Roma błyskawicznie transformować się w imponującą, na wskroś globalnie kosmopolityczną multikulturową metropolię (jak Londyn, Paryż, Nowy Jork). Przy tym wszystkim La Citt? Eterna i La Citt? Santa pozostała stolicą wszechświatowego katolicyzmu. Roma tedy spełniła swą dziejową rolę. Została i pozostała caput mundi.
Dodaj komentarz