Malta
Skarb i cacko joannitów
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Ta, mimo iż katolicka, powodowana swą zajadłą nienawiścią do cesarstwa nie cofnęła się przed zawarciem 1536 sojuszu z Wysoką Portą, uważanego za hańbę i skandal stulecia. Prowadziła odtąd politykę przyjazną Stambułowi, nie różniąc się tutaj od państw protestanckich sympatyzujących z Turcją jako strategicznym partnerem w ich rozgrywce ze światem katolickim. Było możliwe również dzięki spadkowi tak aktywności pirackiej jak niebezpieczeństwa od strony samej Turcji. Zresztą maltańscy kawalerowie wykazywali coraz mniej rycerskiego hartu i woli walki. Coraz więcej było za to wśród nich przywiązania do wygody, zbytku, przepychu. Malta, ongi placówka w bezkompromisowej walce z naporem islamskim, przekształciła się zatem w luksusową, pełną pompy i splendoru rezydencję zakonnych arystokratów. W ich cacko i ich skarb. W Fiore del Mondo. W Kwiat Świata.
Czy Francja jest równie potężna?
Z czasem joannici zaczęli sami parać się korsarstwem, tzn. tego charakteru abordażem statków muzułmańskich oraz rzadziej rajdom na wybrzeża muzułmańskiej barbarii, jakkolwiek na skalę daleko mniejszą od mahometan. Owa lukratywna działalność, domena zwłaszcza rycerzy francuskich, uskuteczniana prywatnie i potajemnie, choć pod nieoficjalnym przyzwoleniem zakonu, z której notabene w niemałym stopniu finansowane były budowy wspaniałych na wyspie katolickich kościołów, stała się taką plagą dla muzułmańskiego handlu, iż Turcy zapytywali, czy Francja, ich tradycyjny sojusznik, jest równie potężna jak Malta. Chrześcijańskie korsarstwo nie było w epoce nowożytnej czymś wyjątkowym albo ograniczonym do Malty. Przykładem Ordine di Santo Stefano, założony 1561 w Toskanii, z bazą w Livorno, mocno naśladujący w tej materii Ordine di Malta. Jednakże wojownicza natura joannitów i wielowiekowa zaprawa w morskich walkach, wpierw defensywnych potem też odwetowych i zaczepnych, właśnie z archipelagu czyniła twierdzę chrześcijańskiego korsarstwa (rolę taką pełniły też m.in. Marsylia, Tulon, Majorka).
Malta poważnie i tym wspomogła chrześcijańskie potęgi morskie w likwidacji przez nie rzędu rozbójniczych jam muzułmańskich. Z tego zaś Tunisu, co umożliwiło jego regencji przeistoczenie się w bez mała normalne państwo, o marginalnej roli piractwa. Na szerszą skalę ostał się w praktyce jedynie Algier. To w 17. stuleciu ogromne miasto, większe od Genui i Marsylii a dużo większe niż Barcelona i Livorno, mające sto tysiące mieszkańców, z czego jedna czwarta to chrześcijańskich jeńcy, funkcjonowało całkowicie w oparciu o państwowe korsarstwo i to aż do zajęcia przez Francuzów w 1830 roku. A powód tegoż zdaje się być prosty. Algier, mimo iż najbardziej narażony na ataki od strony morza, leży otóż od Malty jakieś kilometrów tysiąc, Tunis zasię mniej niż trzysta. Nawet jeśli między korsarstwem muzułmańskim a chrześcijańskim nie było wielu różnic, jak się czasami twierdzi, to z całą pewnością były to dyferencje stawiające w lepszym świetle chrześcijan. Nie porywali oni bowiem ludzi by zamieniać ich w niewolników.
Muzułmańska piraterka, której siła jako całość dorównywała czołowym flotom morskim Europy, została w 17. stuleciu przystopowana, ażeby, nigdy nie będąc całkiem wygasłą, odrodzić się schyłkiem następnego stulecia. Jej rozsadnikiem stał się tym razem Trypolis, przeciwko któremu w pierwszych dekadach XIX wieku wysyłały swe ekspedycje Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Piemont-Sardynia, Neapol, Francja. Ale wtedy na Malcie nie było już joannitów. Morska rola Malty, której flota w centralnej partii Śródziemnomorza ustępowała siłą jedynie Wenecji, nie ograniczała się zresztą do walk z islamem. Zakonnicy, eksperci w sprawach morza, szkolili także marynarzy dla flot Neapolu, Sardynii, Państwa Kościelnego. To w dużym stopniu dzięki Malcie śródziemnomorska wojna z islamem, tak ta o podłożu bardziej politycznym jak i ta korsarska, na ile owe dwa aspekty są tutaj w ogóle rozdzielne, ostatecznie dała przygniatające zwycięstwo Europie.
Dodaj komentarz