Hurghada
Z dala od starożytnych gruzów
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Mam wrażenie, że nie piramidy, ale Hurghada jest teraz wizytówką Egiptu. Aż trudno uwierzyć, że czterdzieści lat temu była tu jeszcze mała, rybacka osada. Tak było do czasu, aż przyszedł przemysł turystyczny.
W oka mgnieniu na pustynnym brzegu morza wyrosły hotele, połączyła je długa na 40 kilometrów ulica, pobudowały się sklepy, sklepiki, knajpki i restauracje. A za rogatkami ? czysta pustynia. Z całego kraju ściągają tu ludzie, by zarobić na zaspokajaniu potrzeb białych wczasowiczów. Z całego świata ściągają białasy, by choć trochę przyciemnić karnację skóry. Dużo Polaków, jeszcze więcej Rosjan, nawet teraz, w czasach kryzysu. Ci ostatni psują ceny, bo płacą, zamiast się targować.
Na plażowanie, czy na zwiedzanie?
Planując wczasowanie w Hurghadzie warto zadać sobie pytanie ? czego mi trzeba. Jeśli hotelu otwartego z jednej strony na morze, a z drugiej na gwarną ulicę, na której miejscowi sprzedawcy oferują swoje towary, kierowcy mikrobusów trąbią, by zwrócić na nich uwagę i skorzystać z ich usług, dzieci domagają się zainteresowania i drobnego pieniążka ? wybierzmy hotel w mieście. Jeśli trzeba nam spokojnej enklawy dla turystów ze sprawną obsługą mówiącą po angielsku, czystymi chodnikami, zielonymi trawnikami, kolorowymi kwiatkami o każdej porze roku i pamiątkami w hotelowym sklepie (w stałej cenie, bez konieczności targowania do upadłego) ? lepiej wybrać któryś z resortów poza centrum. Żaden folklor nie przeszkodzi wtedy w wypoczynku. Niezależnie od tego gdzie zamieszkamy, możemy kąpiele w morzu przeplatać kąpielami w basenie. Kąpieli słonecznych też będzie pod dostatkiem.
Wycieczki z lokalnych biur podróży
Kto jednak nie chciałby kończyć wizyty w Egipcie nad hotelowym basenem, niech wybierze się na wycieczkę. Katalog propozycji jest podobny, niezależnie od tego, w jakim hotelu zamieszkamy, czy w jakim biurze kupimy wczasy. Różnić się może tylko standard. Tym, którzy nie boją się targowania, znają choć trochę angielski i nie chcą bez potrzeby wydawać pieniędzy, polecam sprawdzenie cen wycieczek fakultatywnych w hotelowej ofercie, a potem spacer po miejscowych agencjach turystycznych. Na dzień dobry będzie taniej, a w dodatku można targować. Najlepsze efekty uzyskamy, jeśli zbierzemy się w większą grupę. Z Hurghady na pewno warto wybrać się na rafę koralową, czy to statkiem ze szklanym dnem, czy z maską i rurką. Potem na pustynię: na jeep-safari, na wielbłądzie do oazy, na kolację pod namiotem koczowników, z lokalnymi potrawami, fajką wodną, tańcami. Cepelia? A cóż to komu szkodzi.
Czy warto jechać tak daleko
Nad dalekimi wyprawami ? do Kairu czy do Luksoru trzeba się zastanowić, zwłaszcza jeśli w Egipcie spędzamy tylko tydzień. Nim zapłacimy dodatkowe 60-80 dolarów za wycieczkę pomyślmy o trudach podróży. Najbardziej znane egipskie skupiska zabytków leżą w pewnym oddaleniu od nadmorskiego kurortu. Do Kairu jest 500 km, do Luksoru ? 300. Co to oznacza w praktyce? Na jednodniową wycieczkę trzeba się zerwać przed świtem, tak między 2 a 4 w nocy, potem spędzić 5-7 godzin w autokarze, pospieszne przemknąć przez ruiny i… już trzeba wracać. Może się uda dotrzeć do hotelu przed północą, albo nie. Taka eskapada niewiele ma wspólnego z wypoczynkiem.
Dodaj komentarz