Fiord Porsanger
Kolacja o wschodzie słońca

Fiord Porsanger otwiera się wokół nas, ma kilka, a może nawet kilkanaście kilometrów szerokości, wysokości ścian nie potrafię oszacować. Z mapy wynika, że otaczające nas skały mają od ok. 500 m przy ujściu do ok. 1000 m tu gdzie jesteśmy!
fot: Anna Michałowska
Fiord Porsanger. Kolacja o wschodzie słońca
Po kilkunastu minutach znajdujemy przydrożny parking – na cypelku pomiędzy skałą a fiordem, na sporym wypłaszczeniu. Można po kamieniach zejść do morza. Widok łeb urywa. Ustawiamy się "stołem do wody" – będzie ciepła kolacyjka z widokiem na fiord.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Z Karasjok droga prowadzi nas już prosto na północ, w stronę gór. Jedziemy bezludną zalesioną (a raczej zakrzaczoną) okolicą. W zaroślach przebłyskują drobne i większe jeziorka. Malowniczo – ten odcinek jeszcze żywo przypomina Finlandię.

Dopiero przed samym fiordem Porsanger droga zaczyna się robić bardziej stroma i pokazują się skaliste grzbiety gór. Miga nam za oknem pierwsza tablica z napisem Nordkapp 193 km. Autentyczne ciary. Przez chwilę się zastanawiam, czy nie pociągnąć na raz ale szkoda mi pierwszego w życiu fiordu.

Tymczasem patrzymy dookoła siebie. Wygląda to tak, że ściany skalne widoczne są dopiero od wewnątrz fiordu. Najpierw po lewej stronie towarzyszy nam kamienny uskok. Urwisko ma może 200 m wysokości, chyba nawet więcej. Chyba na pewno. Po niedługim czasie po prawej stronie również pojawiają się skały. Wreszcie – jest. Robi na nas wielkie wrażenie. Fiord Porsanger otwiera się wokół nas, ma kilka, a może nawet kilkanaście kilometrów szerokości, wysokości ścian nie potrafię oszacować. Z mapy wynika, że otaczające nas skały mają od ok. 500 m przy ujściu do ok. 1000 m tu gdzie jesteśmy! Ujścia nie widać – fiord ma 130 km długości i jest czwarty co do wielkości w Norwegii. Decydujemy się znaleźć jakieś w miarę zaciszne miejsce i nocować nad fiordem. Jakżeby inaczej.

Po kilkunastu minutach znajdujemy przydrożny parking – na cypelku pomiędzy skałą a fiordem, na sporym wypłaszczeniu. Można po kamieniach zejść do morza. Widok łeb urywa. Ustawiamy się „stołem do wody” – będzie ciepła kolacyjka z widokiem na fiord. Obok nas zatrzymują się Litwini w podobnym wiekiem kamperku, ale siedzą w środku – pogoda niezbyt zachęca do spacerów. Jest zimno, pewnie z 10 stopni, zimny wiatr.

I piękne słońce. Godzina? Dochodzi 21. Fotografujemy okoliczności wokół. Po kolacji – druga sesja, tym ciekawsza, że ok. 23.20 mamy… lokalny wschód słońca. Ono właściwie nie powinno zachodzić, więc pod linię horyzontu się nie chowa, tylko za skały. No i zza tej skały „wschodzi” albo raczej „wyłazi”…

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij