Nordkapp
Słońce o północy na krańcu Europy

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Gdy na pustą drogę wyszło stado reniferów, wyskoczyliśmy z samochodu i uganialiśmy się za nimi robiąc zdjęcia. Dziwiliśmy się tylko, że ludzie w wracający z przylądka Nordkapp spoglądają na egzotyczne przecież zwierzaki bez wyraźnego zainteresowania. Zrozumieliśmy to później. Tu, na krańcu Europy renifery są wszędzie. Te były tylko pierwsze…
Droga na północ wije się skrajem fiordu. Pusto. Znikły już nawet karłowate brzózki, które urozmaicały krajobraz przez ostatnie kilkaset kilometrów. Tylko mchy, porosty i nagie skały. Wreszcie szosa niknie w tunelu. Przekopano go niedawno, by ułatwić turystom dojazd do najdalszego skrawka Europy. Bo Nordkapp nie jest wcale najbardziej na północ wysuniętym przylądkiem kontynentu: leży na wyspie Mager?ya. Kiedyś trzeba było płynąć tam promem.
Przylądek Północny, czyli koniec Europy
Z najwyższego punktu wyspy (316 m. npm) roztacza się przepiękny widok: dwa pasy lądu wdzierają się w morze przedzielone fiordem. Ten z prawej, wschodni, to Przylądek Północny ? Nordkapp (71 st.10.min.21 sek.szer.geogr. płn.). Cel dla wszystkich, którzy znajdą się w tych stronach. Wznosi się łagodnie na wysokość 307 metrów, by na północnym krańcu urwać się do morza pionowym klifem. Ten z lewej, zachodni, to Knivskjellodden (71 st.11.min.8 sek.szer.geogr. płn.). Kto zwróci uwagę na współrzędne geograficzne, zauważy, że drugie ramię wyspy sięga o 47 sek. dalej na północ, a to oznacza prawie półtora kilometra. Dlaczego więc wszyscy jadą na Nordkapp? Bo jest sławniejszy, piękniejszy, zagospodarowany, przygotowany na przyjęcie zmotoryzowanych turystów. Kiedy nowoczesne pomiary odebrały mu pierwszeństwo, nie było sensu burzyć wyobrażeń tych, którzy przemierzają tysiące kilometrów, by stanąć na końcu świata. Nie było też sensu prowadzić w inne miejsce drogi… I tak zostało.
W dzień ruch niewielki, za to w słoneczną noc…
Ktoś fotografuje się pod stojącym na krańcu cypla globusem, ktoś spogląda z wysokiej urwy na spokojne teraz morze, ktoś spaceruje wokół ustawionej nieco na uboczu instalacji Dzieci Ziemi. To ciekawa kompozycja przedstawiająca matkę z dzieckiem i siedem kół, zaprojektowanych przez dzieci z różnych kontynentów. Kilka osób przysiadło w kawiarni (drogo) w budynku Ośrodka Przylądka Północnego, ktoś w sklepiku ogląda pamiątki (jeszcze drożej). Nieliczni zwiedzają niewielkie i niezbyt ciekawe muzeum z wystawą… tajską. Upamiętnia ona wizytę króla Syjamu (teraz Tajlandia) w 1907 roku. Na mnie jednak większe wrażenie zrobiła kompozycja pokazująca, jak król Szwecji i Norwegii Oskar II wspina się mozolnie wraz ze świtą na północny skraj swoich włości w 1873 roku. To zdarzenie zapoczątkowało turystyczną karierę Nordkappu. Cypel zaludni się przed godz. 24. Wszyscy turyści, którzy są dziś na wyspie, przyjadą popatrzeć, jak słońce o północy świeci… na północy. Będzie tłok.
Dodaj komentarz