Lofoty
Zima sezonem na dorsze
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Właśnie rozpoczął się sezon na dorsza. Jak przed 100 laty przyjeżdża się na Lofoty, by łowić pyszne ryby, a później suszyć na wielkich stojakach. A wszystko po to, by przez resztę roku zajadać się stockfishem. A jednak tak jak polecam świeżego dorsza, tak niekoniecznie suszonego.
W marcu, na Lofotach kończy się sezon na dorsze . 7 stycznia skończyła się w na wyspach noc polarna. Dzień deszczowy, zgniło zimno, szary, ale dzieci przedszkolne z papierowymi słoneczkami na czapkach i w odblaskowych ubrankach poszły do portu sprawdzić, czy już przyszło słońce. Niestety wielka ognista kula pojawiła sie tuż po południu, kiedy dzieci już wróciły ze spaceru. Słoneczna kula wyłoniła się zza widnokręgu, żarzyła na tle białych gór, by zniknąć po kilkunastu minutach.
Pani ze sklepu w Henningsv?r, gdzie kupowałam rękawiczki mało nie zakrztusiła się ze śmiechu: ? Z Polski, na wakacje, w styczniu, na Lofoty??? ? Trochę ją rozumiem. Tak pusto było i sennie. Rękawiczki dziergały w sklepie przy kawie razem z sąsiadką. Otwarte było do godz. 16, ale 7. stycznia byłam pierwszą w tym roku klientką! W Leknes pan w sklepie rybnym przy restauracji dał się przekonać, by przygotować świeżego dorsza i uruchomić kuchnię. Styczeń to martwy sezon i kucharz pojechał na wakacje. A skąd kucharz? Z Polski!
Ale ja bardzo polecam północ Norwegii na zimowy wypad. Ludzie mili, mają więcej czasu, przyjemność pobytu trochę inna niż wiecznym dniem…
Dodaj komentarz