Andora
Kraj gór, sklepów i banków
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Andora to malutkie państwo ukryte w Pirenejach, którego powierzchnia (468 km kw.) jest mniejsza od Warszawy. Fakt, że jest górskim ustroniem, skazało je na izolację, ale jednocześnie zapewniło spokojny rozwój przez ostatnie siedem wieków.
Andora rzadko jest celem wyjazdu turystycznego sama w sobie. Przeważnie docieramy tam przy okazji przejazdu z Hiszpanii do Francji lub odwrotnie, a grupy turystyczne wpadają tam tylko na chwilę, czyli jak po ogień. Nic więc dziwnego, że nie daje to szansy na dokładniejsze rozpoznanie atutów tego bądź co bądź państwa. Jeśli więc ktoś przyjeżdża do Andory i mało co o niej wie, a ma zbyt wielkie oczekiwania, to niestety wyjedzie rozczarowany.
Warto będzie tu wrócić…
Ja miałem chyba więcej szczęścia, gdyż podczas czterogodzinnego pobytu zdołałem zobaczyć kilka urokliwych zakątków. Poznałem głównie prowincję, zaś sama Andorra la Vella była tylko krótkim uwieńczeniem całości zwiedzania. Było to dokładnie odwrotnie niż robi to większość grup oraz indywidualnych turystów, skupiając się na pobycie w 20-tysięcznej stolicy. Ta, co prawda jest najwyżej położoną z europejskich stolic, ale jednak nie sprawia wrażenia europejskiej metropolii. Ja opuściłem Andorę z przekonaniem, że warto będzie tutaj wrócić i zachęcić także innych do odwiedzenia tego wyjątkowego miejsca.
Brama wiatrów
Mówimy krótko Andora, ale pełna nazwa kraju brzmi Les Valls d’Andorra czyli „Doliny Andory” i trafnie odzwierciedla charakter tego państwa. Jego legendarne początki sięgają czasów Karola Wielkiego i walk tutejszej ludności z Maurami. Sama etymologia nazwy Andora nie jest jednoznaczna. Etymolodzy stawiający na celtycki rodowód nazwę tę tłumaczą, jako „brama wiatrów”. Inni odwołując się do korzeni hiszpańskich tłumaczą jako zlepek słów ando (wysokie) oro (złoto, żelazo) lub odnoszą do słowa andar oznaczające przemieszczanie się. Każde z tych tłumaczeń ma uzasadnienie w specyfice tego zarówno pirenejskiego jak i tranzytowego kraju.
Dwie głowy małego kraju
Ja przemieszczałem się w jego kierunku jadąc z Lourdes do Barcelony. Tym sposobem zbliżając się do Andory od północy kilkadziesiąt kilometrów wcześniej przejeżdżałem przez francuskie Foix. Ponad miastem wznoszą się monumentalne wieże zamku, siedziby tamtejszych hrabiów, którzy w XII wieku drogą mariaży stali się dziedzicami Dolin Andory. Trudnością były jednak pretensje biskupów Urguell, którzy nie zamierzali pogodzić się z utratą ziem wchodzących pierwotnie w skład ich domeny. To doprowadziło między obydwoma feudałami do wojny, która boleśnie dała się we znaki samym poddanym i głęboko zapadła w pamięć Andorczyków, gdyż była ostatnią wojną, jaka przetoczyła się przez te tereny.
Dodaj komentarz