Lucerna
Potwory przeganiają zimę

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Karnawałowe szaleństwo Lucerna celebruje przez sześć dni, od Tłustego Czwartku do Środy Popielcowej. Po wąskich uliczkach Starego Miasta paradują potwory w monstrualnych maskach. Orkiestry uliczne zwane Guggenmusiken walą w bębny i dmą w trąby. Panuje piekielny hałas.
W karnawałowych zabawach w Lucernie uczestniczy – i to czynnie – ok. 40 tysięcy ludzi. Tradycja jest stara, średniowieczna, sięga co najmniej XV wieku. Słynny w całej Szwajcarii Luzerner Fasnacht poprzedza dni Wielkiego Postu w Kościele katolickim. Ale połączony jest też z dawnym świętem wypędzania złego ducha zimy.
Wystrzał z armaty
Kiedy recepcjonistka w hotelu „Zum Wilden Mann” („Pod Dzikim Człowiekiem”) zapytała, czy zaopatrzyłam się w zatyczki do uszu, uważałam, że to żart. Hotel mieści się w cichym zaułku Starego Miasta. Mówiła jednak całkiem serio. Zaczęło się o piatej nad ranem, w zupełnych ciemnościach. Miastem wstrząsnął potężny wybuch. Ogłuszający armatni strzał na placu Kaplicznym oficjalnie obwieszcza początek karnawału. Sygnał do wystrzału w Tłusty Czwartek (w tutejszym dialekcie Schmotzige Donnschtig, czyli Brudny Czwartek) daje starszy mężczyzna znany jako Brat Fritschi. Towarzyszy mu żona Fritschene oraz ich dziecko – Fritschikind.
Parada rodzinki Fritschi
Brueder Fritschi jest najważniejszą figurą karnawału w Lucernie, ale o jego pochodzeniu niewiele wiadomo. Najwcześniejsze wzmianki pochodzą z 1443 roku, pierwotnie był naturalnej wielkości lalką ze słomy. Wiąże się go z bitwą pod Ragaz z 1446 roku, kiedy to Szwajcarzy pokonali przeważające siły Habsburgów. Bywa też uważany za przedstawiciela ważnej w średniowieczu gildii kupieckiej (korzenie? szafran?). Nic pewnego. Rodzinka Fritschi – w XVIII wieku do grupy dołączyła niania i błazen Bajazzo – rusza na wozie przez miasto w asyście kolorowego tłumu przebierańców. Po południu odbywa się wielka parada Fritschi z licznymi akcentami satyrycznymi. Wyśmiewani są wielcy tego świata, w końcu i od tego jest Fastnacht.
Straszydła, wampiry, diablice
Kto nie ma kostiumu, może się udać do sklepu lub wypożyczalni. Ale to propozycja dla przyjezdnych. Mieszkańcy Lucerny mają własne stroje, często starannie wykonane przez biegłych w swoim fachu rzemieślników i dość kosztowne. Nobliwe katolickie miasto w czasie karnawału zmienia się nie do poznania. Zakłada maski przerażająco brzydkie i groteskowe.
Dodaj komentarz