Warszawa
Niemy krzyk… Matki Sybiraczki

A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Od dwóch lat skwer między jezdniami ulicy Muranowskiej nosi nazwę Matki Sybiraczki. W ten sposób uczczono tysiące kobiet deportowanych na Syberię w latach 1940-41 i 1944-52. A na samym skwerze, już od 15 lat znajduje się jeden z najbardziej poruszających pomników, jakie ma Warszawa – Poległych i Pomordowanych na Wschodzie.
Oto platforma kolejowa. Szerokie tory, po jakich do dziś jeżdżą pociągi na Wschodzie, leżą na 41 podkładach. Na każdym widnieją nazwy miejscowości, w których w łagrach, miejscach kaźni i na polach bitew ginęli Polacy. Za ostatnim podkładem stoi wagon bez ścian (takim jakim deportowano Polaków), a na nim gąszcz krzyży łacińskich i prawosławnych. Wśród nich odnajdujemy nagrobki żydowskie i muzułmańskie. Wyróżnia się krzyż biały, stalowy – jest on dedykowany księdzu prałatowi Stefanowi Niedzielakowi, zamordowanemu 20 stycznia 1989 r., proboszczowi kościoła p.w. Karola Boromeusza na Powązkach. To tam, staraniem prałata, powstało pierwsze Sanktuarium Poległych i Pomordowanych na Wschodzie.
Cały pomnik porusza serca, ale najbardziej wstrząsający jest widok dłoni wśród krzyży, które zastygły w geście rozpaczy. Stojąc obok wagonu, mimo jak najbardziej współczesnego ruchu ulicznego, słyszymy głosy i wołania tamtych ludzi, wiezionych jak bydło, na zatracenie.
Warto wiedzieć
* Pomnik jest dziełem Maksymiliana M. Biskupskiego. Powstał ze składek społeczeństwa, kombatantów, władz państwa i stolicy oraz wojska. Honorowy patronat nad budową objął ówczesny prezydent PR, Lech Wałęsa. Monument został odsłonięty 17.09.1995 r. – w 56. rocznicę napaści sowieckiej na Polskę.
* W 1999 r. modlił się tu Jan Paweł II (podczas VII pielgrzymki do Polski). W 2006 r. obok pomnika przejeżdżał Benedykt XVI.
* W 50. rocznicę ujawnienia zbrodni katyńskiej, w kwietniu 1993 r., na pl. J. Piłsudskiego pokazano pierwsze odlane w brązie gotowe fragmenty pomnika. Decyzja o usytuowaniu pomnika przy ul. Muranowskiej zapadła ostatecznie w październiku 1994 r.
Jakżeż dobrze, że ktoś poruszył ten temat! Nienawidzę tego pomnika! Jest to najohydniejszy z warszawskich koszmarów, a tych stolica ma niemało. Jakaś zmora, wtłoczona w samo serce tak okrutnie doświadczonego Muranowa – jakby mało było tym murom bolesnych doświadczeń.
Kolos rozbuchany do monstrualnych rozmiarów, którego sensu pojąć nie sposób bez gruntownego tłumaczenia, którego oto podjęła się autorka. Czy jednak istotą pomników nie powinna być symbolika, która przemawia do każdego? Zieje z niego li tylko megalomania autora i brak wyobraźni mecenasów tej wątpliwej sztuki.
Jest jak trup rzucony w serce miasta, któremu z trudem udaje się oswajać własną trudną historię. A Muranów jako jeden z pierwszych dźwignął się z ruin. Tuż obok Nowe Miasto. I Dworzec Gdański. Najstarsza (lub jedna z najstarszych) zajezdnia autobusowa, już nie istniejąca. Brukowana ulica Pokorna. Potem wyrosła Inflancka wraz z basenem – ktoś pamięta, jak kryli go Szwedzi balonem? Intraco – symbol nowoczesności…
Ten pomnik to nie jest niemy krzyk – to jest rozjechanie tego, co udało się na Muranowie odbudować. Warszawskiego ducha. Stolicy, która nigdy nie zginie. I na ruinach zrobi Pevex. Za to kocham moje miasto, a ten pomnik przepadnie.