Warszawa
Nie ma tablicy na domu „Alka”…
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!
Alek Dawidowski, ostatni z wielkiej trójki przedstawionej przez Aleksandra Kamińskiego w Kamieniach na szaniec okazał się dla mnie największą niespodzianką.
W przypadku jego przyjaciół, Tadeusza Zawadzkiego i Janka Bytnara, wszystko było oczywiste. Zośka był genialnym organizatorem i przywódcą, Rudy przejawiał niezwykłe zdolności matematyczne, konstruktorskie, techniczne. Cechy ich osobowości znajdowały ścisły wyraz w ich działaniach, przedsięwzięciach, postawach. Wydaje się, że nie było żadnej przestrzeni pomiędzy tym jacy byli na zewnątrz, a tym co mieli w środku. Tymczasem z Alkiem było nieco inaczej.
Dom, w którym dzieciństwo i młodość spędził Glizda, nazywany tak z powodu wysokiego wzrostu i szczupłej sylwetki, odwiedziłam jako ostatni z pośród domów bohaterów Pomarańczarni. Nie wiem dlaczego. Może Alek, przy swojej niezwykłości, wydawał mi się jednak najbardziej zwyczajny z nich wszystkich. Może na Żoliborz, gdzie przy ulicy Mickiewicza 18, mieściło się przed wojną mieszkanie państwa Dawidowskich, było mi wcześniej nie po drodze.
W końcu jednak wczesną wiosną, pomiędzy wizytą przy grobie księdza Jerzego Popiełuszki, a spacerem po stokach Cytadeli, postanowiłam odnaleźć wreszcie dom Alka. Dotarłam tam i oniemiałam ze zdumienia. Obeszłam budynek dwukrotnie, żeby się upewnić. Nie mogłam wprost uwierzyć, że na starym żoliborskim budynku jest miejsce na reklamę kancelarii prawnej oraz prywatnego gabinetu stomatologicznego; nie znalazło się natomiast miejsce na choćby najmniejszą wzmiankę, przypominającą, że w tym domu mieszkał Alek Dawidowski. Tak jakby go nigdy nie było. Jakby nic nie znaczył. A przecież Alek mając zaledwie dwadzieścia dwa lata, zginął wypełniając szaroszeregowe Przyrzecznie. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wielu mniejszym zasługami odsłania się pomniki i tablice.
Alek nie zrobił może aż tak błyskotliwej kariery wojskowej czy harcerskiej, jak jego najlepsi przyjaciele. W harcerstwie uzyskał stopień harcerza orlego, podczas gdy Rudy i Zośka byli harcerzami RP. Był instruktorem harcerskim w stopniu przewodnika, zaś Rudy i Zośka – w stopniu harcmistrza. Prowadził jedną z drużyn w hufcu Południe, którym dowodził Rudy. Wszystkimi czterema hufcami, składającymi się na warszawskie grupy szturmowe kierował Tadeusz Zawadzki. Podobnie w wojsku. Alek przeszedł szkolenia wojskowe, uczestniczył w akcjach małego sabotażu, a następnie walkach wielkiej dywersji. Wyróżniał się odwagą, pomysłowością, fantazją, nie zajmował jednak najbardziej prestiżowych stanowisk. Bez wątpienia wybitny, ale jakby w cieniu przyjaciół.
Czy to potwierdzone informacje, że Alek mieszkał w kamienicy o numerze 18?
proszę o odpowiedź tutaj, albo na maila. Dzieki.
Jest już tablica. Pojawiła się w 2015 roku. Bardzo elegancja, podobna do wielu innych na Żoliborzu. Informująca, nie pomnikowa. Wspomina też pana Tomasza Strzembosza i panią Marię Strzembosz z d. Dawidowską.