Buenos Aires
Palermo, La Recoleta i tango

Autorka: Anna Kiełtyka
Żeby zacząć dzień tak jak należy, musimy zjeść medialunes popijając kawą. To argentyńskie śniadanie, w dokładnym tłumaczeniu „półksiężyc”, po prostu rogal, tradycyjny bez żadnej masy czy nadzienia, lub w formie kanapki z serem lub szynką.
fot: Anna Kiełtyka
Buenos Aires. Palermo, La Recoleta i tango
To tutaj leżą pochowani najbardziej zasłużeni obywatele kraju. Ja oczywiście chcę zobaczyć grób Evity czyli Evy Duarte de Perón, aktorki telewizyjnej i radiowej, działaczki politycznej, ale przede wszystkim żony prezydenta Argentyny Juana Peróna.
To już 10 lat! Materiał został zamieszczony w naszym portalu ponad dekadę temu.
A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne!

Po powrocie do domu, zaraz po opuszczeniu samochodu, dobiega mnie charakterystyczny zapach palonego ogniska. To barbeque, czyli najpopularniejszy tutaj sposobów spędzania rodzinnego weekendu. Co tydzień aromat palącego się drewna i przypiekanego mięsa otacza okolice. Dla Tito to zapach dzieciństwa, gdy cala familia zbierała się na wspólne grillowanie. Sam, wciąż bardzo często spędza w taki sposób czas ze swoimi znajomymi.

Wieczorem idę na moje pierwszą w życiu milongę. Tym bardziej jestem podekscytowana, że to akurat w tym miejscu, mieście tanga, będę podziwiać popisy tancerzy. Tito przygotowuje jednak dla mnie niespodziankę, nie ma zamiaru oglądać komercyjnych pokazów przygotowanych pod turystów. Chce mi pokazać prawdziwą milongę. Po drodze zbieramy kolejnych znajomych, w końcu lądujemy na ciemnej, pustej ulicy. Tito wali pięścią w olbrzymie metalowe drzwi czegoś, co przypomina budynek opuszczonej szkoły albo jakiejś fabryki. Po chwili drzwi się otwierają, podejrzany typ kasuje od nas 10 peso za wstęp. Po schodach idziemy na górę, sala jest olbrzymia, ściany przyozdabiają różne rysunki, obrazy, zdjęcia. Całkowity nieład ale bardzo klimatyczny. Siadamy przy kiwającym się stoliku, żadne krzesło nie jest do pary, a kelnerka informuje nas, że do picia jest tylko jeden rodzaj piwa.

To wszystko nie ma jednak znaczenia, bo ja widzę już tylko parkiet zapełniony parami tańczącymi tango. Kobiety w pełni poddają się mężczyznom w gwałtownym, pełnym pasji tańcu. Za każdym razem kiedy kończą nie mogę się powstrzymać i biję brawo, jedyna na całej sali. „To zwykli ludzie, Porte’os – tutaj nie znajdziesz turystów czy komercji” – tłumaczy mi Fefu, jeden z nowych znajomych. W przerwach, gdy zespół przygrywający muzykę na żywo popija piwo, ktoś z publiczności chwyta za gitarę i przedstawia własne aranżacje tanga. Takich miejsc nie opisują w przewodnikach, dlatego tym bardziej cieszę się, że mogę tutaj być i oglądać to na własne oczy.

Czytaj dalej - strony: 1 2

Poczytaj więcej o okolicy:

 
Dodaj komentarz
(Dozwolone typy plików: jpg, gif, png, maksymalny waga pliku: 4MB.)
(wymagany, niepublikowany)
Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!
Zamknij